Jude Bellingham zapłaci za swoje wypowiedzi?! Policja wszczyna śledztwo

2021-12-06 13:57:31; Aktualizacja: 2 lata temu
Jude Bellingham zapłaci za swoje wypowiedzi?! Policja wszczyna śledztwo Fot. Rafal Rusek / PressFocus
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Sky Sports | Sky Deutschland

Jude Bellingham nie szczędził słów krytyki wobec sędziego Felixa Zwayera po przegranym meczu Borussii Dortmund z Bayernem Monachium. Teraz uważniej przyjrzy mu się niemiecka policja, a to ze względu na poruszone w wypowiedzi wątki.

BVB przegrało z mistrzami Niemiec 2:3, czym skomplikowało sobie walkę o mistrzowski tytuł. W starciu tym nie brakowało emocji, a szansę na wykazanie się mieli nie tylko piłkarze, ale również arbiter. Jude Bellingham miał duży żal do Zwayera za to, iż ten podyktował jedenastkę dla Bayernu Monachium, tymczasem po pojedynku Lucasa Hernandeza z Marco Reusem pozostał głuchy na protesty zawodników gospodarzy.

- Dla mnie to nie był karny. Hummels nawet nie patrzy na piłkę, stara się do niej dotrzeć. Ta uderza go, ale nie sądzę, że on wtedy patrzy na piłkę. Możesz przyjrzeć się wielu decyzjom z tego meczu. Dajesz sędziemu, który już kiedyś ustawił mecz, największe spotkanie w Niemczech. Czego oczekiwać?! - powiedział sfrustrowany Anglik.

Właśnie za ostatnie zdania może też ponieść poważniejsze konsekwencje niż tylko ewentualna kara ze strony ligowej komisji dyscyplinarnej. Bellingham nawiązał tu do wydarzeń z 2004 roku, kiedy doszło do jednego z największych skandali w historii niemieckiej piłki. Zwayer oskarżył wtedy Roberta Hoyzera o manipulowanie wynikami meczów, po czym okazało się, że sam brał udział w tym procederze. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Z racji, iż słowa wyraźnie nawiązują do sprawy kryminalnej, policja wszczęła śledztwo w związku ze złożonym zgłoszeniem przeciwko Anglikowi. Następnie trafi ono do biura dortmundzkiej prokuratury, a czy wobec Bellinghama podjęte zostaną konkretne działania okaże się do końca tygodnia.

Sam Zwayer zdecydował się wyjaśnić swoje decyzje na wizji Sky Deutschland.

- W przypadku karnego dla Bayernu Monachium, była to standardowa sytuacja przy stałym fragmencie gry. Zobaczyłem, że Mats Hummels mógł dotknąć piłki ręką. Kwestią sporną było to, czy ręka przylegała do ciała. W czasie rzeczywistym trudno było dostrzec, czy faktycznie wykonany został ruch ręką do piłki. Skonsultowałem się zatem z arbitrem VAR. Otrzymałem informację, że ręka Hummelsa była ułożona z dala od ciała, w nienaturalnej pozycji. Jasne było, że wpłynął na tor lotu futbolówki, dlatego podyktowałem rzut karny.

- Karny dla Borussii Dortmund? Tutaj doszło do kontaktu w górnej części ciała, co jest dopuszczalne nawet przy dużej prędkości. Ta sytuacja nie jest czarno-biała, ja uznałem, że z mojej perspektywy nie należy się tu jedenastka - podkreślił.