Koronawirus wstrząsnął Dinamem Zagrzeb, którego barwy Kądzior reprezentuje od 2018 roku. Całe zamieszanie zaczęło się miesiąc temu, kiedy klub podjął decyzję o rozstaniu się ze wszystkimi współpracownikami trenera Nenada Bjelicy. W połowie kwietnia porozumienie z klubem w sprawie rozwiązania kontraktu osiągnął też wreszcie sam szkoleniowiec.
Reprezentant Polski, który został ściągnięty do Dinama właśnie przez Bjelicę, spodziewał się odejścia trenera. W wywiadzie z Izą Koprowiak na łamach „Przeglądu Sportowego” 27-latek szuka wytłumaczenia, dla którego chorwacki trener sam zdecydował się ostatecznie na odejście z klubu.
- Trener Bjelica zawsze stawał po stronie zawodników, 95 procent zespołu poszłaby za nim w ogień. Stworzył z nas dużą rodzinę, więc było jasne, że mamy jego wsparcie. Problem polegał przede wszystkim na tym, że nie prowadzono z nami żadnych rozmów. Narzucono nam zmniejszenie pensji o 66 procent. Nie znam klubu, w którym byłyby aż tak wysokie obniżki - szczerze wyznaje.
- Ostatecznie w aneksach ma być zapis, że 33 procent pensji zostaje ucięte, a drugie 33 procent zamrożone. I od dnia, w którym wznowione zostaną rozgrywki, klub będzie miał pół roku, by przelać nam tę zamrożoną część w jednej racie - wyjaśnia.
Kądzior sam znalazł się w trudnej sytuacji. Umowa czterokrotnego reprezentanta Polski wygasa wraz z końcem przyszłego sezonu. Choć wychowanek Jagiellonii doskonale zdaje sobie sprawę z ciężkiej sytuacji, w jakiej znalazł się teraz cały futbol, zamierza on walczyć o jak najlepsze warunki.
- Może to zabrzmi nieskromnie, ale wiem, ile przez te dwa lata zrobiłem dla Dinama. Wystarczy spojrzeć na moje liczby: mam 20 bramek, 20 asyst. To daje mi prawo, by walczyć o swój kontrakt.
Ta walka, czyli negocjacje, trwają już od czterech miesięcy. W tej chwili kluczowe dla osiągnięcia porozumienia pomiędzy obiema stronami wydaje się ustalenie warunków ewentualnego obcięcia pensji.
- Jeśli mam mieć obniżoną pensję, to ta redukcja może dotyczyć jedynie pensji wynikającej z nowego kontraktu. Bo gdybym zgodził się na zmniejszenie o 66 procent obecnego wynagrodzenia, zarabiałbym mniej więcej tyle, ile dostawałem w Górniku Zabrze. A przecież zrobiłem krok do przodu, zasłużyłem na lepsze warunki. Wiem, że klub chce, abym został, proponuje podwyżkę, docenia mnie. Zobaczymy, czy się dogadamy - dodaje.
Cały wywiad z Damianem Kądziorem jest dostępny na stronie internetowej „Przeglądu Sportowego”.