Drużyna „Wojskowych” udała się do Kazachstanu w charakterze faworyta do odniesienia zwycięstwa nad niżej notowanym rywalem. Ten nie zamierzał jednak łatwo oddawać pola polskiemu klubowi i dzięki temu schodził na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, które podwyższył tuż po rozpoczęciu drugiej połowy.
Sensacyjny rezultat wiszący w powietrzu zmobilizował Legię Warszawa do lepszej gry. W konsekwencji przyniosło to oczekiwany na ówczesną chwilę rezultat w postaci doprowadzenia do wyrównania, co stawia w korzystnej sytuacji ekipę z Łazienkowskiej.
Rozczarowania takim obrotem spraw nie ukrywali członkowie Ordabasy Szymkent, którzy poczuli się mocno skrzywdzeni decyzjami podejmowanymi przez arbitra Helgiego Mikaela Jónassona.
Islandczyk uznał w czwartkowym starciu bramkę zdobytą ze spalonego przez Blaža Kramera i nie podyktował jedenastki po faulu Rafała Augustyniaka.
Mocno rozczarowany jego boiskową postawą był między innymi defensor gospodarzy Siergiej Małyj.
„Mogliśmy wygrać 3:0, ale i przegrać 2:3. Arbiter uznaje gola ze spalonego, nie daje rzutu karnego! Przyjeżdżają sędziowie z Danii, Islandii i zabijają nasze kluby. Najpierw Kajrat Ałmaty z Maccabi, a teraz we czwartek nas. Kiedy to się skończy? Czy ktoś może zareagować na niesprawiedliwość?” - napisał kazachski obrońca na Instagramie.
Ordabasy Szymkent straciły w ten sposób szansę na odniesienie oszałamiającego wyniku, ale pokazały, że są na tyle groźnym zespołem, że Legia Warszawa musi mieć się na baczności w rewanżu na własnym stadionie. Ten odbędzie się 3 sierpnia o godzinie 21:00.