Korona Kielce gotowa na rozstanie?! „Z niego już chyba nie będzie pożytku”

2024-11-17 20:50:22; Aktualizacja: 2 godziny temu
Korona Kielce gotowa na rozstanie?! „Z niego już chyba nie będzie pożytku” Fot. FotoPyK
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info | Mateusz Żelazny [X]

Korona Kielce jako pierwsza w obecnym sezonie wypełniła limit związany z grą młodzieżowca, a spora w tym zasługa bramkarzy w osobach Xaviera Dziekońskiego i Rafała Mamli. Obaj stoją wyżej w hierarchii od Marcela Zapytowskiego, który po odejściu z Resovii Rzeszów okazał się sporym niewypałem transferowym. Mateusz Żelazny zdiagnozował, że rozdział 23-latka w pierwszym zespole klubu ze stolicy województwa świętokrzyskiego wydaje się zamknięty.

Urodzony w Płocku bramkarz w szeregi „Złocisto-Krwistych” trafił w styczniu 2021 roku, gdy kielczanie rywalizowali jeszcze w pierwszej lidze. Od tamtej pory najczęściej pełnił rolę rezerwowego. W koszulce o żółto-czerwonych barwach zanotował w sumie 30 występów, z czego 14 już na poziomie Ekstraklasy.

W poszukiwaniu większej liczby minut latem ubiegłego roku Zapytowski w porozumieniu z władzami świętokrzyskiego klubu zdecydował się na skorzystanie z oferty wypożyczenia do maltańskiego Birkirkara FC, co stanowiło zaskakujący ruch. Tam w 31 rozegranych meczach udało mu się zachować jedenaście czystych kont.

Po powrocie z południowej części kontynentu jego sytuacja w zespole Korony nie uległa jednak zmianie. Aktualnie przegrywa on rywalizację o miejsce między słupkami z Xavierem Dziekońskim oraz Rafałem Mamlą, mogąc liczyć jedynie na grę w trzecioligowych rezerwach. 

Mateusz Żelazny stwierdził, że swoimi występami na czwartym szczeblu ligowym 23-latek ewidentnie nie pracuje na ewentualną szansę od trenera Jacka Zielińskiego.

„Z Marcelego Zapytowskiego już chyba nie będzie pożytku dla pierwszego zespołu. Wydaje się, że definitywnie przegrał rywalizację o „dwójkę” z Rafałem Mamlą, na dodatek w III lidze nie pokazuje, że jest zawodnikiem, który przyszedł tutaj grać z Ekstraklasy.

W ten weekend puścił trzy bramki w meczu ze Starem Starachowice. I w sumie to może nic takiego, ale jeden z goli padł po strzale… bezpośrednio z rzutu rożnego.

Rywale przyznawali później, że zauważyli ogromne problemy Zapyta z wychodzeniem do dośrodkowań, więc celowo zagrywali bardzo głęboko licząc, że któraś z piłek przejdzie bramkarza.

No i przeszła” - czytamy.

Kontrakt Zapytowskiego obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku. Na ten moment nic nie wskazuje na to, aby umowa została przedłużona.