Kranjčar w obronie Modricia krytykuje Levy'ego

2012-07-27 13:58:22; Aktualizacja: 12 lat temu
Kranjčar w obronie Modricia krytykuje Levy'ego Fot. Transfery.info
Źródło: ESPN

Były pomocnik Tottenhamu, Niko Kranjčar w ostrych słowach skrytykował prezesa "Kogutów" Daniela Levy'ego, określając jego publiczne komentarze jako "kłamstwa", potępiając jednocześnie zachowanie klubu wobec jego rodaka, Luki Modricia.

Kranjčar, który miesiąc temu opuścił White Hart Lane na rzecz Dynama Kijów, stanął w obronie swojego przyjaciela z reprezentacji Chorwacji. Po decyzji, której podjął się rozgrywający Tottenhamu, by nie polecieć z drużyną na tournee do Stanów Zjednoczonych, przyszłość rozgrywającego Tottenhamu w londyńskim zespole stanęła pod dużym znakiem zapytania.

- Wiem, że prezes rozmawiał z Luką twarzą w twarz jesienią zeszłego roku. Mimo, że obiecał mu odejść, teraz potępia ten pomysł. Levy robił wszystko, aby chronić interesy klubu oraz osiągnąć zyski. Zawsze używał kłamstw pod opinię publiczną, co niestety w biznesie jest dozwolone, jednak gdybyście byli na miejscu Luki, prawdopodobnie postąpilibyście tak samo jak on. Oferta z takiego klubu jak Real Madryt trafia się raz w życiu. Zrobiłbym wszystko by móc grać na Santiago Bernabeu, a gra dla Realu to największy przywilej w karierze każdego piłkarza, nawet jeśli jest się za Barceloną. Dlatego rozumiem Modricia - wyjawił na łamach Mirror nowym pomocnik Dynama.
 
Kranjčar skrytykował również postępowanie Levy'ego wobec swojego transferu na Ukrainę, podobnie jak miało to miejsce w sytuacji z Dimitarem Berbatowem, stwierdzając, że "Dynamo Kijów jest większym klubem aniżeli Spurs".
 
- W przeciągu trzech lat pobytu w Tottenhamie, nigdy nie przeprowadziłem z prezesem poważnej rozmowy. Nawet nie zjedliśmy wspólnie lunchu. Nie było potrzeby. Nie ma w zwyczaju, by szefowie klubu zapraszali cię na filiżankę kawy, nawet jeśli jesteś ich sąsiadem, którym dla przykładu byłem ja, w Cuffley (23 km na północ od centrum Londynu - przyp. red.). Wiem z własnego doświadczenia, jak trudni są ci ludzie, i jak ciężko jest wyrwać się z umowy z nimi. Pamiętacie Berbatowa? Tak samo było ze mną: trzymali mnie przez dwa lata, aż w końcu mój nowy klub zapłacił tyle, ile oczekiwali - ani funta mniej. To ich specjalność: są ustawiane bezzasadnie wysokie wymagania transferowe, jednak absurdem jest to, że dostają to, czego oczekują. Kijów nie jest Londynem, ale jest to wspaniałe miejsce do życia, a drużyny piłkarskie są bardzo silne. Dynamo ma wielką tradycję i wspaniałych kibiców, i chociaż wiele osób powie, że tak nie jest, to, jeśli spojrzeć na historię to Dynamo jest większym klubem aniżeli "Spurs" - zakończył Chorwat.