„Książulo” pokazał, jak można zjeść za cztery tysiące złotych na meczu Polska - Szkocja. „Chu**ia na maksa” [WIDEO]
2024-11-19 10:43:50; Aktualizacja: 47 minut temuFilmy „Książula” związane z testami jedzenia biją rekordy oglądalności. Tym razem popularny twórca ocenił bilety VIP-owskie oferowane przez PZPN z okazji meczu Polska - Szkocja. Skupił się jak zwykle na aspektach kulinarnych i... nie był zachwycony.
Reprezentacja Polski nie zdołała zapunktować w poniedziałkowym starciu Ligi Narodów ze Szkocją. Porażka za sprawą gola w ostatnich minutach spowodowała, że kadra Michała Probierza spadła z najwyższej Dywizji A.
Tego dnia na Stadionie Narodowym obecny był duet popularnych twórców internetowych - „Książulo” i jego oddany kompan „Wojek”. Jak łatwo się domyśleć, wspomniana dwójka nie skupiła się na aspektach sportowych wspomnianego wydarzenia.
Influencerzy przyjechali na stadion z misją skosztowania produktów, które przysługiwały im w ramach VIP-owskich biletów uprawniających do wejścia na strefę Gold. Koszt jednej takiej wejściówki to dwa tysiące złotych. Cena ta powinna iść w parze z jakością. Prawda?Popularne
Już na samym początku testów pojawił się spory zgrzyt. Zupa o wyrafinowanej nazwie „Krem z pieczonej dyni hokkaido z mlekiem kokosowym, imbirem i kandyzowaną skórką pomarańczową” mocno rozczarowała.
Duet youtube'erów chciał spróbować wspomnianego dania przy elegancko zastawionych stołach, oddzielonych barierką. Co się okazało? Warte dwa tysiące złotych bilety nie dają takiej możliwości. Jedynie oddzielna rezerwacja pozwala doświadczyć tego „luksusu”. Panowie musieli zatem usiąść z zupą na ławce w kącie...
- Co do zupy. Bardzo, bardzo rzadka. Bardzo mało smaku. Po prosty trochę cukru w niej czuć i aromat marchewki. I nic więcej. To jest lura zwykła. Każda, nawet ze średniej półki baru mlecznego zupa będzie lepsza.
Mniej powściągliwy w swojej ocenie był Wojek.
- Co my mamy przy stoliku koktajlowym stać? Zapłaciłeś cztery tysiące i możesz rozwodnioną zupę sobie zjeść, siedząc na kaloryferze albo opierając się o stolik koktajlowy. Dla mnie chu**ia na maksa, bo rzeczywiście jak byliśmy na tym silverze no to można było przy takim normalnie okrągłym stole, przy którym integrowaliśmy się z innymi, siedzieliśmy sobie elegancko, coś tam gadaliśmy, jedliśmy, a tutaj kaszana po całości.
Jak wypadły „penne rigate z dyniowym alfredo na roślinnej śmietanie z laskowym orzechem, prażonymi ziarnami kolendry i wegańską prażoną pancettą” i inne dania z przeraźliwie długimi nazwami?
- Smakuje jak zwykły penne makaron, lekka nutka serowa. Smakuje jak typowe jedzenie z bemara. Po prostu makaron. Mogliby jakieś steki zrobić, rozgotowane gnocchci. Kosztuje w ch**j pieniędzy ten bilet. Karkówka? O ku**rwa, jem tłuszcz. [...] Nie jest to tragiczne, zupa była bardzo słaba. Nie ma tragedii oprócz zupy, ale nie czuję się jak VIP - skomentował Szymon Neczke aka „Książulo”.
Po wszystkim nadszedł moment surowej oceny.
- Jak oceniam wejście na VIP? Nie opłaca się, lepiej iść na Silvera, a najlepiej to zjeść sobie w domu. Było zjadliwe, ale nie za takie pieniądze...