Kucharczyk: Gram w Legii od dziewięciu latach, a nadal nie wiem, jaka przyszłość mnie czeka

2019-03-31 15:36:53; Aktualizacja: 5 lat temu
Kucharczyk: Gram w Legii od dziewięciu latach, a nadal nie wiem, jaka przyszłość mnie czeka Fot. Transfery.info
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Legia.com

Na oficjalnej stronie internetowej Legii Warszawa pojawił się obszerny wywiad z Michałem Kucharczykiem, który w tym sezonie ma szansę stać się najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii „Wojskowych”.

Wszechstronny zawodnik zasilił barwy warszawskiej Legii latem 2010 roku. Od tego czasu rozegrał 344 spotkania, strzelił 71 goli i zanotował 57 asyst. Biorąc pod uwagę liczbę występów, to trzeci najlepszy wynik w historii klubu. Ponadto 28-latek zdobył z „Wojskowymi” już 11 trofeów (pięć tytułów mistrzowskich i sześć zwycięstw w Pucharze Polski). Choć dziewięciokrotny reprezentant Polski ma świadomość tego, jak długo czasu spędził w jednym klubie, nie uważa siebie za klubową legendę.

– Myślę, że nie jest mi dane zostać legendą Legii, bo nie da się przebić legend takich jak Lucjan Brychczy czy Kazimierz Deyna. Może stworzy to czas, który za kilkanaście lat wybije i ludzie stwierdzą, że Michał Kucharczyk rzeczywiście wycisnął maksa dla Legii. Może nie legendą, ale zaszczytnym zawodnikiem – rozpoczął.

– Trzeba zasłużyć na to, że kocha się klub całując herb po zdobyciu bramki. Jest mnóstwo zawodników i nie będę tego ukrywał, którzy przychodzą do różnych klubów i aby wpaść w łaski kibiców, po dosłownie jednym meczu czy jednym strzelonym golu pokazują, że już są jego częścią i dla nich liczy się tylko gra w tym klubie. (…) Spędziłem tutaj dziewięć lat i nie wiem, czy w ogóle mógłbym gdziekolwiek indziej w Polsce grać. Może tylko w Zagłębiu Sosnowiec. Wiadomo, że na przywitaniu przed meczem mogę pokazać herb Legii, ale nie wiem co mnie w życiu czeka. Chyba że zarząd przyjdzie do mnie z kontraktem i powie: „Michał podpisujemy na siedem lat”. Wtedy będę wiedział, że całą swoją przygodę z piłką spędzę w Legii i wtedy z czystym sumieniem mogę pocałować herb – stwierdził.

Michał Kucharczyk zasłynął z wielu powiedzeń. Na liście tej są m.in. „Fatalny to ty jesteś” czy „To ja nie dojechałem na mecz”. W związku z tym często spada na niego krytyka i jest obiektem drwin. Skrzydłowy zdaje się tym nie przejmować.

– Zawsze powtarzam, można zapytać się ludzi, którzy mnie znają - Michał Kucharczyk przed kamerami i na boisku, a Michał Kucharczyk w życiu prywatnym, to dwie całkowicie różne osoby. Wspominałem, że nie przepadam za wywiadami, ale to też moja praca. Mam już łatkę po rozmowie z jednym dziennikarzem „Fatalny to ty jesteś”, „Fatalne zagranie”, „Fatalny dzień”, wszystko fatalne... Wtedy, po meczu z Ajaksem, byłem bardzo przejęty, nie wykorzystałem sytuacji, odpadliśmy. (…) Następnego dnia, gdy nagranie się ukazało, to większość ludzi była po mojej stronie, ale niestety przypięto mi już łatkę, która pewnie ciągnęła się będzie przez całe moje życie. Jak to się mówi, nie ważne co piszą, ważne jak piszą. Ja mówię wprost, nie szukam kwadratowych jaj, nie mam problemów z wyrażaniem tego, co czuję przed kamerami. Tak samo, dużo chłopaków przez cały czas spędzony w szatni mówi mi, że czasem powiem za dużo, ale wiedzą, że mówię szczerze i prosto do nich, a nie rozpowiadam na bokach. Ci którzy są dłużej już się do tego przyzwyczaili, ci którzy przychodzą może mają z tym problem, jednak muszą dojść do tego, że jestem człowiekiem, który niczego nie ukrywa i kiedy coś mi nie pasuje, to mówię o tym od razu przed nimi, a nie trzymam w sobie i rozpowiadam po kątach – zdradził.

Jeśli w tym roku Legia Warszawa obroni tytuł mistrzowski, popularny „Kuchy” zostanie najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii klubu. 

Cały wywiad dostępny tutaj.