Kulisy zawieszenia Patryka Małeckiego. „Nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: rozje***, konfitura, frajer, ci**, ped**”

2021-04-06 13:59:37; Aktualizacja: 3 lata temu
Kulisy zawieszenia Patryka Małeckiego. „Nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: rozje***, konfitura, frajer, ci**, ped**” Fot. FotoPyK
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Weszło

Asystent Kazimierza Moskala w Zagłębiu Sosnowiec, Łukasz Matusiak, odniósł się w rozmowie z Weszło do sytuacji z Patrykiem Małeckim.

Tydzień temu władze Zagłębia zdecydowały się zawiesić Małeckiego. Powodem była sytuacja mająca miejsce po meczu sosnowickiego zespołu ze Stomilem Olsztyn. Jak napisano w klubowym komunikacie, skrzydłowy naruszył nietykalność cielesną i kierował groźby karalne w stronę jednego z członków sztabu szkoleniowego.

Wcześniej o całą sprawę został zapytany sam Małecki. Jak przyznał, owszem, zdenerwował się i można powiedzieć, że skierował w jego stronę mocne słowa, ale w życiu go nie uderzył. Zapowiedział również, że będzie walczył o swoje w sądzie.

W meczu ze Stomilem Małecki pojawił się na murawie, wchodząc z ławki rezerwowych. Matusiak miał przekazać mu informacje dla innych zawodników dotyczące zachowania przy stałych fragmentach gry. Ten miał to zignorować. Już po ostatnim gwizdku panowie rozmawiali na ten temat.

- Powiedziałem, że czy mu się to podoba, czy nie, jestem jego trenerem. I jeśli mu to nie pasuje, to niech zmieni klub. Po tych słowach Patryk mnie odepchnął, zaczął wyzywać, chciał mnie bić. Matko Perdjić go odpychał. Miał pecha, bo może by się to rozeszło, ale akurat obok byli włodarze klubu, bo wiadomo - było zwycięstwo, wszyscy przyszli do szatni - przyznał Matusiak w rozmowie z Weszło, podkreślając, że Małecki go nie uderzył, ale popchnął.

Po tym asystent Moskala udał się do swojej szatni, ale został zawołany przez starszych zawodników, by całkowicie wyjaśnić sytuację.

- Wszedłem do szatni i mówię do „Małego”: mamy ten sam herb na koszulce, musimy się szanować. Czy ci się podoba, czy nie, jestem twoim trenerem. Patryk nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: rozjebus, konfitura, frajer, cipa, pedał. Stałem w szatni, zszokowało mnie to, bo nie jestem żadną z tych osób. Ale jestem tylko asystentem trenera, co mogłem zrobić? Cieszę się, że o tym pamiętałem, bo niewykluczone, że gdybym był piłkarzem, to nie rozmawialibyśmy w ten sposób. Ma szczęście, że nie uraził mojej rodziny - powiedział Matusiak Weszło (cała rozmowa opisująca również to, co działo się wcześniej, TUTAJ).