Legia nie złapała zadyszki po Ruchu. Supremacja absolutna przy Łazienkowskiej
2016-04-22 22:31:57; Aktualizacja: 8 lat temuMiało być huczne, opiewające w masę zwrotów akcji widowisko, a skończyło się na rywalizacji równie emocjonującej, co pojedynek na znajomość ortografii Jana Miodka z analfabetą. Legia w piątkowy wieczór miażdży Cracovię 4:0.
Przed meczem niemałą niespodzianką było to, że poza kadrą meczową znalazł się Marcin Budziński. Jacek Zieliński argumentował taką decyzję tym, że po prostu „Budzik” sportowo nie zasługiwał na bycie na ławce rezerwowych. Warto zauważyć, że miejsce na niej znalazło się dla Przemysława Pyrdka, który przyszedł do Cracovii w styczniu i jak dotąd nie zagrał w niej nawet minuty.
Szybkie „zabicie” meczu
W ostatnim czasie wielokrotnie o swojej świetnej dyspozycji dawał znać Aleksandar Prijović. Jednak sporą kością niezgody, która nie pozwalała fanom warszawskiej drużyny popaść w bezgraniczne uwielbienie dla Szwajcara serbskiego pochodzenia, była jego nieskuteczność. W dzisiejszej rywalizacji snajper lidera Ekstraklasy jednak nieco zmienił swoje nawyki. By trafić do siatki, nie potrzebował czterech czy pięciu szans. Już w pierwszej swojej okazji zrobił coś nadzwyczajnego, bo znalazł się w polu karnym i pomimo że Sandomierski miał potężne fory z racji tego, że Prijović oddawał swoje uderzenie z bardzo ostrego kąta, to nie zdołał zapobiec utracie gola.
Na dalszy rozwój wypadków nie należało długo czekać. Legia była szybsza, agresywniejsza i bardziej zdecydowana. W dodatku praktycznie wszystko jej wychodziło. W 25. minucie na strzał z ponad 30 metrów połakomił się Michał Kucharczyk i dzięki dość nietypowej paraboli, jaką dostała futbolówka po tym, jak trafiła w Covilo, podwyższył prowadzenie gospodarzy. Chwilę później krakowianie byli już na deskach. Po fenomenalnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Guilherme, piłkę minimalnie musnął Nemanja Nikolić i zdobył swoją 26. bramkę w lidze.Popularne
Bez gardy
Bardzo rzucało się w oczy to, że w pierwszej połowie stołeczni zawodnicy przy konstruowaniu swoich ataków mieli niesłychaną ilość swobody. Nie wynikało to z tego, że Cracovia poszła na wymianę ciosów, ale z tego, że zawodnicy „Pasów” bronili się w niej z równie dużym zaangażowaniem, co Gordon Ramsey idący na lunch do McDonalda.
Jacek Zieliński nie zamierzał kusić losu i już w 46. minucie wzmocnił linię defensywną wprowadzając Piotra Polczaka. Mocno się jednak z tym przeliczył, bo etatowy kapitan „Pasów” tuż po wejściu na boiska wykazał się nieznajomością podstaw futbolowego rzemiosła. Przez to, że źle obliczył lot piłki, sam na sam z Sandomierskim wyszedł Nikolić i tylko przez to, że Węgier za daleko wypuścił sobie piłkę, ten błąd uszedł mu płazem.
W końcu trafił
Pomimo że kibice Legii mieli pełne prawo być zbudowani przebiegiem gry i samym wynikiem, to prawdziwie odetchnąć mogli dopiero na kwadrans przed końcem spotkania. Wtedy to właśnie swojego debiutanckiego gola zdobył Kasper Hamalainen, który zmienił Nikolicia. Fin wreszcie się przełamał i na pewno zdjął dzięki temu spory ciężar ze swoich barków.
Gospodarze zwyciężają po meczu, który kontrolowali od pierwszej aż do 90. minuty. „Pasy” nie miały dzisiaj absolutnie nic do zaoferowania i zupełnie zasłużenie muszą wracać do Krakowa w nietęgich nastrojach.