Legia Warszawa: Marek Gołębiewski po pierwszym zwycięstwie w Ekstraklasie | Fatalne wiadomości w sprawie kontuzjowanych [OFICJALNIE]
2021-11-28 21:00:49; Aktualizacja: 3 lata temuTrener Marek Gołębiewski zabrał głos po wygranym spotkaniu przez Legię Warszawa z Jagiellonią Białystok (1:0) oraz podzielił się smutnymi informacjami na temat stanu zdrowia Artura Jędrzejczyka, Lindsaya Rose'a oraz Mattiasa Johanssona.
41-letni szkoleniowiec objął pod koniec października stery nad „Wojskowymi” po zwolnieniu Czesława Michniewicza z nadrzędnym zadaniem w postaci wrócenia na zwycięską ścieżkę w rozgrywkach Ekstraklasy.
Niedawny opiekun rezerw ekipy z województwa mazowieckiego nie zdołał jednak w piorunującym tempie odmienić oblicza aktualnego mistrza Polski i poniósł z nim kolejne trzy porażki w meczach punkty.
Szwed nie mógł zbyt długo cieszyć się ze zdobytej bramki, ponieważ przy wpisaniu się na listę strzelców doznał urazu mięśniowego i w związku z tym musiał przedwcześnie zakończyć udział w tym pojedynku. Wcześniej zastąpił on na boisku kontuzjowanego Artura Jędrzejczyka, a wprowadzony w jego miejsce Lindsay Rose także nie zabawił zbyt długo na murawie, bo po jednym ze starć z rywalem nabawił się urazu nosa.
W zaistniałej sytuacji Marek Gołębiewski nie mógł podzielić się zbyt wieloma pozytywnymi informacji po wygraniu pierwszego spotkania na poziomie Ekstraklasy, gdyż zapewne przez dłuższy czas nie będzie korzystał z usług wymienionej trójki.
- To był dla nas trudny mecz. Kosztował nas dużo zdrowia. W moim przypadku zdrowia psychicznego. Jeśli zaś chodzi o zawodników, to chodzi mi o ich poświęcenie okupione odniesionymi kontuzjami. W efekcie zmagamy się z kolejnymi urazami. Lindsay Rose ma złamany nos. Artur Jędrzejczyk złamał obojczyk i konieczna będzie operacja. Z kolei Mattias Johansson zgłosił ból w mięśniu dwugłowym. Przejdzie on dodatkowe badania, ale ta kontuzja to też konsekwencja po przebytej mononukleozie. W jego przypadku mieliśmy też trochę szczęścia, bo zgłosił problemy w przerwie. Gdyby tego nie zrobił, to zabrakłoby mi okienka do robienia zmian. Ta prawa strona była dziś jakaś feralna. Jędrzejczyk, Johansson, Rose - wszyscy zeszli z boiska z kontuzjami, a na domiar złego Skibicki mógł sprezentować rywalom remis w końcówce - powiedział szkoleniowiec Legii Warszawa.
Sam klub zdążył już opublikować komunikat uzupełniający słowa trenera, z którego dowiadujemy się, że długość absencji Rose'a i Johanssona zostanie określona po przejściu przez nich badań na początku tygodnia. Natomiast Jędrzejczyk po przebytym zabiegu będzie pauzował dwa miesiące, czyli w tym roku nie zobaczymy go już na boisku.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale mamy szeroką kadrę. Ostatnio włączyłem do treningów trzech wyróżniających się zawodników z rezerw. Pracują z nami od tygodnia i jeżeli będą dobrze wyglądali na tle reszty, to mogą być brani przeze mnie pod uwagę. Każdy z tych trzech piłkarzy, czyli Rui Gomes, Karol Noiszewski i Tomasz Nawotka, mają szansę na debiut. Wszystko zależy od nich. Jest jeszcze zdolny młodzieżowiec, Kacper Skwierczyński, który wraca po urazie. Są też Patryk Pierzak, Wiktor Kamiński. Mogłem zabrać na ten mecz już Maika Nawrockiego na ławkę rezerwowych, ale chciałem, aby normalnie przepracował dzień. Na środowy mecz Pucharu Polski będzie gotowy w stu procentach - dodał 41-latek i następnie odniósł się do samego pojedynku z Jagiellonią.
- Na pewno zagraliśmy dziś skuteczniej w obronie. W Pucharze Polski też nie straciliśmy bramki, więc dziś to drugi taki mecz pod moją wodzą. Artur to, jak widać, wielka postać w zespole. Wniósł sporo doświadczenia oraz spokoju. Na pewno dobrze wpłynęło to na chłopaków, co widać po rezultacie. Mecz do końca trzymał w napięciu, bo jeszcze Kacper Skibicki chciał, aby wypadły mi ostatnie włosy z głowy, ale Boruc był na posterunku - zakończył szkoleniowiec, odnosząc się do powrotu bramkarza do wyjściowego składu po dłuższej przerwie spowodowanej urazem pleców.
Wypadnięcie wspomnianej trójki, trwająca absencja Joela Abu Hanny oraz powrót Maika Nawrockiego oznacza, że Gołębiewski nie ma zbyt wielkiego pola manewru przy zestawieniu linii defensywnej prowadzonego przez siebie zespołu do końca roku, ponieważ z pierwszej drużyny ma do dyspozycji jeszcze Mateusza Wieteskę, Mateusza Hołownię, Filipa Mledenovicia i Yuriego Ribeiro.