Legia Warszawa na mecz z Chelsea nie założyła garnituru, bo go nie miała. W dresie na salonach

2025-04-11 09:41:50; Aktualizacja: 1 dzień temu
Legia Warszawa na mecz z Chelsea nie założyła garnituru, bo go nie miała. W dresie na salonach Fot. FotoPyK
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Transfery.info | Tomasz Włodarczyk

Legia Warszawa nie sprawiła sensacji i przegrała z Chelsea w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Gonçalo Feio nie miał łatwego zadania już na etapie zestawienia pierwszego składu. W kadrze stołecznego klubu jest wiele braków, o czym świadczy wystawienie na pozycji napastnika Ryōyi Morishity.

Legia Warszawa osiągnęła duży sukces i awansowała do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Jednocześnie jednak zawodziła na krajowym podwórku, tracąc regularnie punkty w Ekstraklasie. Po nasyconym wielkimi ambicjami początku sezonu szybko wyszły na jaw braki kadrowe stołecznej ekipy. 

Pion sportowy popełnił masę złych decyzji, o czym dobitnie świadczy fakt, że w spotkaniu przeciwko Chelsea na pozycji napastnika zagrał od pierwszych minut mierzący 168 centymetrów Ryōya Morishita.

Spory problem zrodziła także kontuzja Bartosza Kapustki. Gonçalo Feio nie ma w odwodzie pomocnika o podobnym profilu. Na środku zagrali więc Maxi Oyedele, Rafał Augustyniak i Juergen Elitim. Z przodu natomiast oprócz wspomnianego Japończyka z defensorami londyńskiego giganta mierzyli się Kacper Chodyna i Luquinhas.

Legia doskonale wiedziała, że potrzebuje napastnika. Po długich poszukiwaniach i obserwacji wielu kandydatów sięgnęła po Iłlę Szkuryna, który cały czas przebywał pod ręką w Stali Mielec. Jeśli już chciano postawić na Białorusina, to dlaczego tak późno sfinalizowano transfer? Ta powolność spowodowała, że nowy gracz nie mógł już zostać zgłoszony do Ligi Konferencji. Druga sprawa to, że na razie sprowadzenie 25-latka kompletnie się nie broni - zarówno pod kątem sportowym, jak i finansowym.

Tak więc jedynym nominalnym napastnikiem „Wojskowych” w rywalizacji z sześciokrotnym mistrzem Anglii był 35-letni Tomáš Pekhart. Czech jest już po drugiej stronie - po raz ostatni zagrał od pierwszych minut 6 października. Mając do wyboru taką „dziewiątkę”, Feio wolał postawić na Morishitę. 

28-latek nie miał łatwego zadania. Ściana złożona z mierzących prawie dwa metry Tosina Adarabioyo i Benoîta Badiashile'a z pewnością zrobiła na nim wrażenie.

Łatwo nie miał także Paweł Wszołek. Niespełna 33-latek dobije wkrótce do 3700 rozegranych minut. Gra zawsze - niezależnie od przeciwnika. 

- Patrzę na skład Legii i nie mieli czym postraszyć w tym spotkaniu. Jak nie masz na ćwierćfinał Ligi Konferencji napastnika, to jest trochę wstyd. Finalnie sprowadzili zimą Szkurina, a on dziś ten mecz oglądał z trybun, bo był już kupiony po deadlinie zgłaszania do Ligi Konferencji. Jeśli wystawia się taki skład na Chelsea, to bez znaczenia, kogo Anglicy wpuszczali na boisko, nie ma się szans. Patrząc na ławkę rezerwowych Legii, to jest dramat - ocenił Tomasz Włodarczyk.