Ten sezon Legii Warszawa w Lidze Konferencji Europy obfituje w kontrowersje. Najpierw zrobiło się głośno o wydarzeniach z Alkmaar, gdy po spotkaniu z AZ holenderscy funkcjonariusze zachowali się agresywnie wobec przyjezdnych z Polski.
Do aresztu trafili dwaj zawodnicy „Wojskowych” - Josué i Radovan Pankov. Na tym nie koniec, bo jak pokazały nagrania, ostro potraktowano również właściciela klubu, Dariusza Mioduskiego.
Nie najlepiej zakończył się także wyjazd Legii do Birmingham, gdzie w piątej kolejce turnieju mierzyła się z Aston Villą
Kibice polskiej drużyny ostatecznie nie pojawili się na trybunach Villa Park z powodu zakazu angielskiej policji. Wcześniej jasne było, że nie pojawi się również delegacja zespołu z Łazienkowskiej, która oprotestowała zachowanie gospodarzy. Ci ograniczyli liczbę biletów do zaledwie 890.
Legia chce wyjaśnić sprawę, dlatego wysłała do UEFA 17-stronicowy raport z wydarzeń z Birmingham, o czym poinformował Piotr Kamieniecki z TVP Sport. Co ważne, ponownie dotrzymała wszelkich terminów.
W dokumencie ekstraklasowicz dokładnie opisuje wydarzenia z perspektywy własnych pracowników.
Na oficjalny werdykt UEFA Legia będzie musiała poczekać. Ile? Nie wiadomo. Europejska centrala, która nadal bada sprawę z Alkmaar, nie podała żadnych konkretnych dat ani przybliżonych terminów.
Podopiecznych Kosty Runjaicia czeka ostatni, arcyważny, mecz w grupie Ligi Konferencji Europy z AZ Alkmaar. To w nim warszawiacy powalczą o awans do fazy pucharowej turnieju.