Leszek Ojrzyński mógł zostać trenerem Legii Warszawa. Opowiedział o kulisach

2024-08-09 08:47:34; Aktualizacja: 2 godziny temu
Leszek Ojrzyński mógł zostać trenerem Legii Warszawa. Opowiedział o kulisach Fot. FotoPyK
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Weszlo.com

Pod koniec 2021 roku pojawiły się informacje o możliwym podjęciu pracy przez Leszka Ojrzyńskiego w Legii Warszawa. Jak konkretny był to temat? Szkoleniowiec opowiedział o tym w rozmowie z Weszlo.com.

Legia Warszawa rozpoczęła sezon 2021/2022 z Czesławem Michniewiczem na ławce trenerskiej. W październiku jego obowiązki tymczasowo przejął Marek Gołębiewski. Władze stołecznego klubu rozglądały się za nowym szkoleniowcem, a dokładnie 12 grudnia Sebastian Staszewski przekazał, że bardzo blisko podjęcia w nim pracy jest Leszek Ojrzyński.

Urodzony w Ciechanowie 52-latek w Legii finalnie nie wylądował. Zamiast tego pięć dni później został ogłoszony nowym trenerem wtedy pierwszoligowej Korony Kielce. Szkoleniowiec wrócił do tego klubu po kilku latach przerwy. Parę miesięcy później poprzez baraże wywalczył z zespołem awans do Ekstraklasy.

Jak bardzo konkretny był temat trafienia przez niego do stołecznego klubu?

Ojrzyński na łamach Weszlo.com wrócił wspomnieniami do przegranego przez Legię meczu z Wisłą w Płocku (0:1). Oglądając go, spotkał na stadionie związanego z tą pierwszą Pawła Tomczyka (obecnie dyrektor sportowy Korony). Po ostatnim gwizdku trener pojechał do rodzinnego miasta do swojej mamy, ale niedługo później otrzymał od niego telefon z informacją, by udał się do Warszawy.

Zgodnie ze słowami szkoleniowca szefostwo Legii było przekonane do nawiązania współpracy.

- No to przeprosiłem mamę. Wytłumaczyłem, że czeka na mnie wymarzona robota w klubie, w którym możliwości są największe. Z Ciechanowa do Warszawy jest sto kilometrów, półtorej godziny, ale zanim zdążyłem dojechać, telefon zadzwonił drugi raz. Usłyszałem o akcji z kibicami, którzy postanowili „podyskutować” z zawodnikami. Jak dotarłem na miejsce, nie było już atmosfery do rozmów. Dziesiątki telefonów od przestraszonych zawodników, menadżerów, którzy chcieli rozwiązywać kontrakty. Umówiliśmy się, że rano wrócimy do tematu. Rano usłyszałem, że jednak postanowili, że w tej niepewnej sytuacji „Vuko” przejmie drużynę, bo zna chłopaków i ma kontrakt - przyznał Ojrzyński (cały wywiad TUTAJ).