Kapitan reprezentacji sporo walczył,
ale nie przekładało się to na dogodne sytuacje. Obie drużyny za
wszelką cenę próbowały unikać błędów i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- To było spotkanie walki i
dyscypliny. Wiedzieliśmy, że Liverpool na Anfield jest bardzo
groźny. Z przodu byłem osamotniony i trudno było cokolwiek zrobić.
Wygrywałem pojedynki, przytrzymywałem piłkę, ale otrzymywałem
mało podań w okolicy pola karnego. Czasami jednak takie spotkania
się zdarzają. Wiedziałem, że taktycznie i konsekwentnie możemy
uzyskać w Anglii dobry rezultat.
- Podchodzenie pod Alissona? Jak jest
szansa, trzeba spróbować ją wykorzystać. O mało byśmy raz tego
nie wykorzystali, gdy zaatakowałem bramkarza w pierwszej połowie i
prawie odebrałem mu piłkę. Podjęliśmy za mało ryzyka, aby oddać
więcej strzałów.
- Wiemy, jak gramy u siebie, Liverpool
z kolei nie radzi sobie trochę na wyjazdach. Wiadomo, że każdy
mecz jest inny, ale wszystko okaże się na Allianz Arena. Atmosfera
na Anfield była fajna, chociaż spodziewałem się jeszcze czegoś
ekstra. Może po prostu bardziej byłem skupiony na grze. Na pewno
fajnie było po raz pierwszy tu zagrać.
- Kto jest faworytem do awansu? 50 na 50. Gramy u siebie, więc z lekkim wskazaniem na nas. Liverpool potrafi jednak grać też z kontry i będziemy musieli się do tego dobrze przygotować - przyznał 30-latek.