Liga Narodów: Czesław Michniewicz po kompromitacji z Belgią. „Chcieliśmy grać w piłkę, nie ograniczać się do przeszkadzania”
2022-06-09 07:33:37; Aktualizacja: 2 lata temuTrener polskiej kadry Czesław Michniewicz skomentował środowy blamaż z reprezentacją Belgii.
„Biało-Czerwoni” zostali brutalnie zweryfikowani przez drugą drużynę rankingu FIFA. Choć do przerwy to gospodarze niespodziewanie musieli gonić wynik, podopieczni Roberto Martíneza w drugiej połowie nie pozostawili Polakom żadnych złudzeń.
Dzięki bramce Roberta Lewandowskiego w 28. minucie gry Polska wyszła na prowadzenie, jednak „Czerwone Diabły” zdążyły wyrównać przed zejściem do szatni za sprawą Aleksa Witsela.
Pasmo nieszczęść ruszyło niczym lawina tuż przed upływem godziny gry. Najpierw po przejęciu futbolówki i wykorzystaniu wolnego miejsca pod bramką Bartłomieja Drągowskiego akcję na 2:1 wykończył Kevin De Bruyne.Popularne
Później bramki zaczęły padać seryjnie - dwie na swoje konto dopisał Leandro Trossard, jedną Leander Dendoncker, a gwóźdź do trumny gości wbił Lois Openda.
Ostatecznie w Brukseli spotkanie drugiej kolejki Ligi Narodów zakończyło się wynikiem 6:1 dla Belgów. Czesław Michniewicz po bolesnej lekcji futbolu przedstawił odczucia dotyczące postawy jego drużyny.
– Chcieliśmy wydobyć z tego meczu jak najwięcej, myśleliśmy o zdobyciu punktów. Z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko i myślę, że było to widoczne – ocenił na początku selekcjoner.
– Z takim przeciwnikiem jak Belgia, jeśli stracisz piłkę na własnej połowie, przy budowaniu akcji, to może się skończyć zaraz bramką. Kilka takich momentów było, gdy odważniej ruszyliśmy do przodu, a piłka zaraz lądowała w naszym polu karnym.
– Niewiele brakowało, a do przerwy prowadzilibyśmy 1:0, ale tak się nie stało. Odbita piłka przed pole karne i świetne uderzenie Witsela na 1:1. W drugiej połowie częściej wymienialiśmy piłkę, wydawało się, że nic złego się nie dzieje.
– Niestety, padła bramka na 2:1 w łatwy sposób i to już dało pewien spokój rywalom. Belgowie podkręcali tempo, grali coraz szybciej, wymieniali coraz mocniejsze podania. Nie dawali nam czasu na przesuwanie się, na asekurację, a to było kluczowe w tym meczu.
– Przykry wieczór dla nas. Powiedziałem w szatni zawodnikom, że ten mecz będzie długo siedział w naszych głowach, ale musimy zrobić też coś, by zapamiętać elementy, w których momentami nieźle sobie radziliśmy. Ale też zapamiętać, jak prezentował się przeciwnik na światowym poziomie.
– Musimy w tę stronę podążać. Nie chcemy ograniczać się do przeszkadzania i to było dziś widoczne. Stąd taki wynik – podsumował 52-latek.
W sobotę, 11 czerwca Polska w Rotterdamie powalczy o punkty z Holendrami, a trzy dni później spróbuje zrewanżować się Belgom na PGE Narodowym w Warszawie.