Marek Gołębiewski grzmi po meczu Legii Warszawa z Cracovią: Nie udało nam się tego dokonać od sierpnia

2021-12-06 07:53:09; Aktualizacja: 3 lata temu
Marek Gołębiewski grzmi po meczu Legii Warszawa z Cracovią: Nie udało nam się tego dokonać od sierpnia Fot. FotoPyK
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Cracovia | Legia Warszawa

Legia Warszawa w przedostatnim spotkaniu 17. kolejki Ekstraklasy przegrała z Cracovią 0:1. Marek Gołębiewski był mocno niepocieszony, w przeciwieństwie do Jacka Zielińskiego.

Mistrz Polski trafił z nieba do piekła. Po dobrnięciu do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów, a następnie wywalczeniu awansu do fazy grupowej Ligi Europy, zespół znajduje się w tym momencie w głębokim kryzysie.

Choć „Wojskowi” zaczęli sezon znakomicie, to nie mogą być pewni awansu do fazy pucharowej europejskich rozgrywek. Plamą na honorze jest również obecność w strefie spadkowej polskiej Ekstraklasy. Szansą na wydostanie się z niej była konfrontacja z Cracovią.

Gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Pelle van Amersfoorta, który w 19. minucie wykazał się największą przytomnością umysłu w polu karnym gości. Do końca zawodów więcej goli nie padło i trzy punkty zostały w Krakowie.

Marek Gołębiewski po spotkaniu podkreślał, że problem nie powstał z dnia na dzień, ale narastał od pewnego czasu.

– Przegraliśmy bardzo ważny mecz dla nas, kolejny na wyjeździe. Nie udało nam się już od sierpnia uzyskać korzystnego rezultatu, więc ta passa trwa – zauważył niepocieszony opiekun Legii Warszawa.

- Zmiana Mateusza Hołowni była podyktowana wprowadzeniem na boisko zawodników bardziej ofensywnych - podkreślił.

Jacek Zieliński nie ukrywał zadowolenia z faktu, że po raz drugi z rzędu u siebie drużyna zachowała czyste konto.

– Duża radość u nas. Wygraliśmy z Legią, aktualnym mistrzem Polski. Nie podchodziliśmy do tego meczu absolutnie w ten sposób, że jest ona w kryzysie, coś tam się złego dzieje. Byliśmy bardzo sprężeni, zdeterminowany, to było widać – rozpoczął.

– Plan był taki, aby poszukać złych stron Legii w kontrach, stałych fragmentach gry, to się udało. Legia prowadziła grę, ale my świadomie daliśmy jej pole, ale zrobiliśmy to na środku boiska i na jej połowie. Taki był plan, cieszę się, że skończyło się to dobrze – dodał.

– Bardzo się cieszę, że zagraliśmy drugi mecz (u siebie) na zero z tyłu, a to jest klucz w meczach z takim zespołami jak Raków i Legia. Śmialiśmy się po meczu w szatni, że mówiło się o krakowskiej „tiki-tace”, a teraz było takie trochę krakowskie catenaccio. Każda droga prowadzi do celu – zakończył.

„Pasy” dzięki zwycięstwie awansowały na dziesiątą pozycję. Przed stołeczną ekipą mecz o wszystko ze Spartakiem Moskwa.

***

Legia Warszawa: Anonimowy debiutant zagrał z Cracovią. Kim jest Rui Gomes?