Marek Papszun po remisie z Motorem Lublin: Wszystko się zgadza, oprócz wyniku

2024-12-08 06:28:47; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Marek Papszun po remisie z Motorem Lublin: Wszystko się zgadza, oprócz wyniku Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: WP SportoweFakty

Raków Częstochowa w doliczonym czasie gry uratował punkt w starciu z Motorem Lublin, strzelając gola na 2:2. Na pomeczowej konferencji prasowej Marek Papszun stwierdził, że jest zadowolony ze swoich podopiecznych, ale zastrzeżenia miał... do kibiców.

Lech Poznań pod wodzą Nielsa Frederiksena zanotował fantastyczny start sezonu, przez co wydawał się faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski, jednak później zaczęły zdarzać się mu wpadki.

Piątkowa porażka 1:2 z Górnikiem Zabrze sprawiła, że przed Rakowem Częstochowa pojawiła się nawet teoretyczna szansa na spędzenie przerwy zimowej jako lider Ekstraklasy - „Medaliki” potrzebowałyby do tego zwycięstwa z Motorem Lublin różnicą aż sześciu bramek.

Podopiecznym Marka Papszuna nie udała się ta sztuka, a nawet nie zdołali oni zrównać się punktami z „Kolejorzem”, gdyż zaledwie zremisowali z beniaminkiem 2:2 i to ledwo, bo „oczko” w tym spotkaniu dopiero w doliczonym czasie gry zapewnił im Jean Carlos.

Mimo wszystko Marek Papszun był zadowolony z postawy swoich zawodników w tym spotkaniu.

- Sam mecz był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Wszystko się zgadza, oprócz wyniku. Pod względem liczby szans można by obdzielić kilka spotkań tej rundy. Niestety nie wygraliśmy, choć z ławki wydawało mi się, że już około 22. minuty powinno być po meczu. Sytuacje były na 3:0 lub 4:0. I w piłce często tak jest, że jeśli nie wykorzystujesz szans, to na moment możesz stracić koncentrację. Do momentu gola na 1:1 Motor nie był w stanie zrobić kompletnie nic. Nie zachowaliśmy się według swoich zasad i padła bramka. Trochę podaliśmy rękę przeciwnikowi - mówił szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej, którego słowa cytuje portal „WP SportoweFakty”.

Papszun miał pewne zastrzeżenia do... kibiców. W drugiej połowie doprowadzili oni do zadymienia stadionu, przez co arbiter przerwał mecz na kilkanaście minut.

- Powiem prawdę: byłem mocno zły, bo daliśmy odpocząć przeciwnikowi. Wolałbym, żeby takie rzeczy były robione na początku meczu, po pięciu minutach. Oczywiście plusem jest to, że można przekazać pewne uwagi, ale nie jest to najbardziej istotne. Poza tym przerwa była dla obu drużyn i absurdem byłoby zrzucanie winy i mówienie, że to ta przerwa spowodowała, że nie wygraliśmy - powiedział opiekun „Medalików”.