Miał grać w Realu, chcą go w Szanghaju
2012-02-17 18:51:21; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Didier Drogba nie wyobraża sobie rozstania z "The Blues". Doświadczony napastnik Chelsea coraz częściej jest "sprzedawany" do innych klubów, a takiego scenariusza, przynajmniej do lata, Iworyjczyk zdecydowanie nie chciałby doświadczyć.
Lata lecą, a Didier Drogba w marcu będzie miał ich już 34. Jeszcze w tamtym roku jako światowej klasy napastnik był przymierzany do Realu Madryt, dziś wróży mu się nieunikniony koniec kariery lub ewentualnie grę u boku Nicolasa Anelki w chińskim Shanghai Shenhua.
- Jest spora szansa, że zobaczymy go wkrótce w Szanghaju - mówił Francuz dzień po przybyciu do Azji.
Didier Drogba do takich opowieści podchodzi z dystansem i na każdym kroku przyznaje, że "my heart is blue". Napastnik Chelsea, choć stracił miejsce w podstawowym składzie, potrafi to zrozumieć i respektować decyzje menedżera.
- Kiedy gram lub nie gram, to jest decyzja trenera i ja muszę to uszanować. Po to tutaj jesteśmy i właśnie dlatego zawsze jesteśmy zespołem. Wszyscy szanujemy decyzje menedżerów i w tym tkwi nasza siła - pokornie mówił o swojej sytuacji Drogba w wywiadzie udzielonym dla BBC.
Trzeba przyznać, że finalista zakończonego w niedzielę Pucharu Narodów Afryki, coraz częściej musi akceptować niekorzystne dla niego decyzje Andre Villasa-Boasa. W poprzednim sezonie, wspólnie z Anelką, tworzyli linię napadu Chelsea. Zarówno Francuz, jak i Iworyjczyk, nie dali wydrzeć sobie miejsca w składzie nawet ściągniętemu za grube miliony Torresowi. W tym sezonie sytuacja uległa drastycznej zmianie. Wyżej w hierarchii plasują się Juan Mata i Daniel Sturridge, a więcej szans na grę dostaje nawet strzelający od święta Fernando Torres.
Jaka przyszłość przed Drogbą? Priorytetem na tę chwilę jest znalezienie się wraz z Chelsea w "Top Four" na koniec sezonu. Sprawą drugorzędną będzie znalezienie nowego pracodawcy, lub przekonanie do siebie Portugalczyka, gdyż obecny kontrakt z Chelsea kończy się 30 czerwca tego roku.