Michniewicz chce sięgnąć po napastnika z III ligi. Czy warto?
2015-11-16 14:54:08; Aktualizacja: 9 lat temuCzy Adam Nagórski z trzecioligowej Vinety Wolin może wzmocnić Pogoń Szczecin? Analizujemy kilka przypadków transferów z niższych lig do Ekstraklasy.
W minioną środę rezerwy “Portowców”, wzmocnione paroma zawodnikami z pierwszego zespołu, udały się na mecz 14. kolejki III ligi na wyspę Wolin, by zmierzyć się z miejscową Vinetą. Walczący o awans do II ligi, a w konsekwencji o ucieczkę przed niepewnym losem po reformie czwartego poziomu rozgrywek, zespół Pawła Ozgi pokonał gości 3:1.
Zdobywcą dwóch bramek dla Vinety był Adam Nagórski. 24-latek od dłuższego czasu prezentuje doskonałą formę strzelecką. W poprzednich rozgrywkach zdobył 26 goli, dzięki czemu walnie przyczynił się do awansu swojej ekipy do trzeciej ligi. Po czternastu kolejkach obecnego sezonu ma już na koncie dziesięć trafień.
Jak informuje Wojciech Parada z “Kuriera Szczecińskiego”, Czesław Michniewicz jest pod takim wrażeniem umiejętności Nagórskiego, że zamierza sprawdzić go w czasie zimowego obozu przygotowawczego. Popularne
Bramkostrzelny napastnik latem był testowany przez GKS Bełchatów, ale nawet pomimo dobrego występu w jednym sparingów nie zamienił województwa zachodniopomorskiego na łódzkie. Skorzystała na tym Vineta, która dziś plasuje się na trzeciej pozycji w tabeli III ligi. Czy testy Nagórskiego przesądzą o jego odejściu już zimą, czy 24-latek pozostanie w dotychczasowym zespole aż do lata, by pomóc im w walce o awans?
Wydaje się, że Nagórski ma być jedną z opcji zastąpienia Łukasza Zwolińskiego, którego od dłuższego czasu obserwują kluby z zagranicy. W słabszej niż zakładano dyspozycji jest Wladimer Dwaszwili, który do tej pory nie zdobył żadnej bramki dla “Portowców”. Nadzieją dla Michniewicza jest świetnie spisujący się 17-latek Marcin Listkowski, ale on wciąż zbiera doświadczenie i nie jest na razie gotowy na regularną grę po 90 minut.
Ewentualne sprowadzenie Nagórskiego (być może w pakiecie z jego bratem Adrianem, występującym na pozycji pomocnika) to kolejny przykład na zmianę podejścia w polskich klubach. Po wielu latach sprowadzania egzotycznych zawodników za czapkę gruszek, którzy swoimi umiejętnościami dostosowywali się do swojej ceny, zespoły zaczynają zmieniać swoją politykę transferową. Stranieri są lepiej wyselekcjonowani, dzięki czemu stają się liderami zespołów, a miejsce wszelkiej maści parodystów zajmują talenty z niższych lig.
Przykłady? Krzysztof Janus, który po krótkiej przygodzie z Ekstraklasą w barwach Bełchatowa i Cracovii na cztery lata zniknął z najwyższej klasy rozgrywkowej. Nagrodą za sumienną pracę i dobre występy w Wiśle Płock był transfer do Zagłębia Lubin. 29-latek zaliczył naprawdę udaną rundę jesienną, w której zdobył pięć goli, a niektórzy widzieli go nawet jako kandydata do kadry Adama Nawałki.
Podobne pochwały płynęły w kierunku byłego kolegi klubowego Janusa, który dzięki świetnej grze dla płockiej drużyny uzyskał szybką przepustkę na boiska Ekstraklasy. Jacek Góralski szybko stał się ulubieńcem kibiców Jagiellonii Białystok, którzy w uznaniu dla jego nieustępliwości w grze nadali mu przydomek “Pirania”. 23-latek, pochodzący z Bydgoszczy, ostatnio zaliczył kilka słabszych występów, lecz w nowym otoczeniu poradził sobie znacznie lepiej niż Alvarinho, który nie łapie się nawet do rezerw podlaskiej ekipy.
Polskie kluby wciąż mało ochoczo stawiają na młode talenty ze swoich akademii, co widać na przykładzie Lecha i Legii. Tu jednak dyskusja tyczy się także sfery systemu szkolenia czy podejścia trenerów oraz samego poziomu młodych zawodników. Ale nawet w największych klubach ekstraklasy zdarzają się transfery z niższych lig. Maciej Wilusz (sprowadzony z I-ligowego Bełchatowa) nie mógł przebić się do pierwszego składu, ale na wypożyczeniu w Koronie pokazuje pełnię swoich umiejętności. Wśród fanów “Kolejorza” pojawiły się głosy, że 27-latek powinien powrócić na Bułgarską, gdyż w swojej obecnej formie zjada Kadara, Kamińskiego i Arajurriego.
Legia także nie miała szczęścia do sprowadzania utalentowanych piłkarzy z niższych lig. Marcin Klatt, sprowadzony z drugoligowego Kujawiaka Włocławek, zaliczył piękne wejście do nowego zespołu, zaliczając hattrick w meczu z GKS Bełchatów. Jego gwiazda szybko jednak zgasła, a 30-latek zajmuje się obecnie prowadzeniem firmy budowlanej. Jedynym kontaktem “Klacika” z piłką w ostatnim czasie był sponsoring jednej z drużyn występującej w bydgoskiej lidze szóstek “PLP Siernieczek”.
Latem kibiców “Wojskowych” rozgrzała informacja o sprowadzeniu na Łazienkowską szerzej nieznanego Dawida Czaplińskiego. 23-latek występujący w trzecioligowym Ruchu Zdzieszowice w poprzednim sezonie strzelił aż 15 goli, co zwróciło uwagę szeroko rozumianego skautingu Legii. Już była fotka z Michałem Żewłakowem, już wielu wieściło mu wysadzenie Piecha i Saganowskiego, lecz Czapliński, nieco wystraszony przeskokiem z III ligi do stołecznego klubu, postanowił zostać w Zdzieszowicach. Efekt zamieszania? W tym sezonie zdobył tylko trzy gole, i to w jednym meczu.
Podczas kilkumiesięcznych rządów w Pogoni Czesław Michniewicz pokazał, że nie boi się stawiać na nowe twarze i stosować nieszablonowe rozwiązania. Ekstraklasowy skauting wciąż kuleje, ale ostatnie jaskółki w postaci Góralskiego czy Janusa pokazują, że o wiele taniej wybrać się na mecz I ligi, niż tłuc się wiele kilometrów i przywieźć Prijovicia.