Mikel Arteta sfrustrowany po porażce w Lidze Mistrzów. „To był nasz najlepszy mecz w Europie od lat”
2024-11-07 09:50:37; Aktualizacja: 3 godziny temuNa pomeczowej konferencji poświęconej pojedynkowi z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów trener Arsenalu Mikel Arteta nie mógł uwierzyć, że jego drużyna poniosła porażkę. Hiszpan nie potrafił zaakceptować straconej bramki w wyniku rzutu karnego, który okazał się decydujący dla losów rywalizacji.
W perspektywie całego widowiska na Giuseppe Meazza goście byli absolutnie stroną przeważającą. Przez 80 procent czasu to oni nacierali na bramkę Interu, lecz żaden z ich 20 strzałów nie został zamieniony na bramkę.
„Jedenastka” w wykonaniu Hakana Çalhanoğlu pod koniec pierwszej połowy okazała się wystarczającą próbą do przechylenia szali zwycięstwa na stronę gospodarzy.
Szkoleniowiec ekipy przyjezdnej dał do zrozumienia, że rywalom trudno w sprawiedliwy sposób przypisać triumf, właśnie głównie za sprawą kontrowersyjnego z jego punktu widzenia rzutu karnego.Popularne
– Nie rozumiem. To było jedynie przypadkowe odbicie się piłki od ręki. Nie stanowiło ono żadnego zagrożenia, a piłkarz nie mógł zareagować, ponieważ był bardzo blisko. W porządku, jednak zdecydowano, że to jest rzut karny – przyznał z niedowierzaniem Arteta.
– Na początku sezonu powiedziano nam, że w takiej sytuacji nie należy się karny. Dziś pisze się inną historię. Jeśli już jednak uznano to za przewinienie, to piąstkowanie, które przyjął na głowę Mikel Merino [od Yanna Sommera – przyp. red.] to rzut karny na tysiąc procent. To są te detale w meczu, które potem jest niezmiernie trudno zaakceptować – dodał z dużą dozą frustracji.
– Tego wieczoru najgorszą rzeczą dla nas jest ostateczny rezultat. Występ, postawa, dominacja, jaką pokazaliśmy przeciwko jednej z najlepszych drużyn w Europie na ich stadionie... nigdy czegoś takiego nie widziałem w pozostałych spotkaniach, jakie do tej pory obserwowałem.
– Mieliśmy wiele sytuacji, które mogliśmy rozwiązać lepiej bliżej bramki przeciwnika i strzelić przynajmniej dwa gole. Te dwie sytuacje były niezwykle frustrujące, ponieważ odznaczyły się na końcowym rezultacie i wyznaczyły inny przebieg meczu.
– Na pewno chcę widzieć tak grającą drużynę. Ze wszystkich dotychczasowych wielkich meczów w Europie ten był najlepszy w naszym wykonaniu od paru lat – podsumował.
Czy taki przekaz odpowiednio zmotywuje piłkarzy „Kanonierów” w walce o zwycięstwo w prestiżowych derbach Londynu z Chelsea? Odpowiedź na to pytanie poznamy 10 listopada o 17:30.
Wicemistrzowie Anglii nie potrafią wygrać od ostatnich czterech spotkań na wszystkich frontach. Trzy z nich to porażki.