„Milan to Ferrari trzymane w garażu”
2017-08-27 14:18:13; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Marco Fassone opowiedział o aktualnej sytuacji Milanu.
Dyrektor generalny Milanu, Marco Fassone, opowiedział o przejęcia klubu i pracy w nim. Włoski działacz przekazał również wiele innych historii zza kulis, które rzucają nowe światło na działania zespołu ze stolicy Lombardii.
- Przyjmowałem ofertę współpracy z pewnymi wątpliwościami, bowiem chciałem zrozumieć dokładnie ich wizję i dowiedzieć się, dlaczego inwestują tak wiele pieniędzy.
- Dla mnie jako Europejczyka było ważne, by zrozumieć, co stoi za marzeniami chińskich przedsiębiorców. Po miesiącu współpracy zacząłem rozumieć ich wizję. To bardzo ekscytujący projekt.
- Jesteśmy prawdopodobnie najbardziej międzynarodowym spośród włoskich klubów. Juventus ma więcej tytułów mistrzowskich, ale europejska piłka jest w DNA Milanu.
- Cieszy nas gra w Lidze Europy, bo to dla nas ważny krok i dobra gra na europejskiej arenie będzie w tym roku naszym priorytetem. Jednak naturalnym miejscem dla naszego klubu jest oczywiście Liga Mistrzów.
- To cel wyznaczony nam przez właścicieli. Oni zamierzają być w przyszłych latach stałym elementem Ligi Mistrzów. Wiedzą, że pod względem sportowym i ekonomicznym, to zupełnie odmieniłoby życie klubu. Przede wszystkim we Włoszech, bo przychody są naprawdę imponujące.
- Jesteśmy szczęściarzami, bo to będzie pierwszy sezon we Włoszech, gdy będziemy mieli czterech reprezentantów w Lidze Mistrzów, więc cel jest trudny, ale nie niemożliwy. To oczywiście cel minimalny, jaki chcemy osiągnąć. Ten klub to uśpiony od dwóch, trzech lat gigant, ale jest jak Ferrari trzymane w garażu; musisz je wypuścić na tor wyścigowy, by czuło się wolne.
Wiele osób zastanawiało się na tym, jak wyglądało przejęcie klubu. Szczególnie chodzi o szczegóły zbalansowania Finansowego Fair Play, gdy wydaje się około 200 milionów euro. Odsetki od pożyczki wziętej u Elliota w wysokości 300 milionów euro wynoszą 11,5% oraz 7,5%. Elliot to firma zajmująca się odkupywaniem długów od upadających przedsiębiorstw lub państw.
- Pracujemy obecnie na zwrotem kosztów i myślę, że uda nam się to dość szybko, może już na początku 2018 roku. Odsetki płacone przez Milan w wysokości 120 milionów euro są wysokie, ale nie tragiczne.
- Jeśli porównasz z Interem czy Romą, których kupno było finansowane z funduszów Goldman Sachs przy oprocentowaniu w wysokości 6,5%, to nasze jest wyższe, ale nie tragiczne. Dla Chińczyków dwucyfrowe odsetki są czymś zupełnie naturalnym.
- W najgorszym przypadku, wielu kibiców i udziałowców pytało mnie o to, właściciele Milanu zostaną w październiku przyszłego roku wykupieni przez Elliota.
- To naprawdę najgorszy możliwy rozwój wydarzeń, ale przyszłość klubu nie jest mglista. Nie, na 99% pójdziemy z Panem Li do przodu i mamy nadzieję na pełen sukcesów projekt. W najgorszym przypadku, będziemy spokojni, bo Elliot to nie „Desperado”, to jeden z największych firm w swojej branży i będzie mogła zatrzymać klub lub go sprzedać. Zapłacą jedynie 300 milionów euro, co jest bardzo niską ceną i mogą zrobić biznes, co jest ich pracą.
- Jak możecie sobie wyobrazić, mam plan A oraz plan B. W UEFA przekazałem plan bardziej konserwatywny, który wykaże postęp nawet wówczas, gdy zespół nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. W takim wypadku, moja inwestycja na rynku nie będzie mogła być wysoka i rozważymy sprzedaż jednego z naszych najlepszych zawodników.
- Możemy mieć jednak też taki scenariusz: „Marco, co się stanie, jeśli zespół awansuje do Ligi Mistrzów?”. Inwestorzy i my chcemy być właśnie tam, ale musimy być pewni, że nawet jeśli się to nie uda, klub będzie bezpieczny.
- Przed rozpoczęciem nowego biznesu przez kilka lat tracisz pieniądze. W tym roku i następnym przewidujemy więcej strat dla drużyny i Pan Li się tym zajmuje. Podwyższył kapitał i włożył pieniądze. Kibice doceniają tego człowieka, który nie jest często widziany, ale wydaje pieniądze.
- Nie zapominajcie, że to najdroższa po przejęciu Manchesteru United inwestycja w europejskim futbolu. Mają nadzieję, że w jeden lub dwa lata uda się podwoić wartość tego, co zapłacili za klub. By tego dokonać musimy się prezentować dobrze na boisku i poza nim.
- To nie właściciele, którzy przychodzą tylko dla wywołania szumu, jak to miało miejsce w innych włoskich zespołach. Nasi chcą uczynić klub ponownie wielkim i wydają na to własne pieniądze.
- Ostatecznie decyzja o pozostaniu Montelli należała do nas. Mogliśmy zdecydować się na sprowadzenie trzech lub czterech piłkarzy teraz i taką samą ilość za rok, ale zdecydowaliśmy się z dyrektorem sportowym na rewolucję w tym roku.
- Wiemy, że może potrwać rok, nim grupa się zintegruje, ale w ten sposób za rok będziemy mogli wymienić dwa może trzy elementy, które nas zawiodą. To w naszej opinii wkalkulowane ryzyko.