Młode talenty: cz. 64 [Sercan Yıldırım]

Już dwa lata temu Manchester United chciał za niego zapłacić 5 milionów euro. Dwanaście miesięcy później o dwa miliony więcej skłonny był wyłożyć Liverpool. Sercan Ylidrim postanowił jednak pozostać w Bursasporze, z którym sensacyjnie wygrał ligę. Dziś wart jest pewnie jeszcze więcej i nic dziwnego bo inwestycja w tego 20-letniego napastnika powinna się zwrócić z nawiązką.

Sercan na świat przyszedł w Osmangazi, centralnym mieście prowincji Bursa. Od początku gry w piłkę związany jest z najlepszym klubem w regionie - Bursasporem. W ekipie ,,zielonych krokodyli" szybko piął się w górę. Debiut w pierwszym zespole zaliczył już jesienią 2007, premierowe trafienie okazała się zaś być kwestią czwartego meczu.

Sezon 2007/08 był dla Sercana dobry, lecz prawdziwy wystrzał jego formy miał miejsce latem 2008. W 5 kolejnych spotkaniach zdobył dla Bursasporu 4 gole. Na boisku pokazał dobrą technikę, zwrotność i błyskawiczny start do piłki. Zainteresowane kluby ustawiały się w kolejce. Chętny był ligowy rywal Fenerbache i przedstawiciel Bundesligi - Hamburg. Z Premiership o Turka pytały Liverpool, Manchester City, Tottenham i tak jak rok wstecz Manchester United. To właśnie oferta Czerwonych Diabłów była podobno najpoważniej rozważana przez samego piłkarza. Największe pieniądze proponowali za to The Reds.

Ostatecznie Sercan został jednak w Bursie. Decyzja ta wyszła mu na dobre, gdyż wraz ze swoim zespołem został sensacyjnym mistrzem Turcji. Ylidirim zaliczył jednak minimalnie gorszy sezon. W 25 meczach strzelił dla klubu 7 goli (rok wcześniej było 35 spotkań i 2 razy więcej trafień). Nie stracił jednak na wartości. Zaczął grywać w kadrze narodowej, a także stał się bardziej uniwersalnym graczem, który może być ustawiony jako ofensywny lub lewy pomocnik.

Teraz przed Sercanem ważny sezon. Najprawdopodobniej zostanie w Bursasporze, z którym zagra w Lidze Mistrzów. Powinien również coraz bardziej budować swoją pozycję w reprezentacji, gdzie jego talent będzie rozwijał się pod okiem Guusa Hiddinka.