Mourinho po porażce z Manchesterem United: Nie ma co płakać
2019-12-05 06:41:28; Aktualizacja: 4 lata temuJosé Mourinho przyznał po zakończeniu spotkaniu z Manchesterem United (1:2), że prowadzony przez niego Tottenham nie wykazał się odpowiednią agresją i intensywnością, dlatego zasłużenie przegrał na Old Trafford.
Portugalczyk inaczej wyobrażał sobie swój powrót na Old Trafford w roli menedżera innego zespołu i liczył na to, że prowadzony przez niego Tottenham zdobędzie kolejny komplet punktów, co umożliwi mu zbliżenie się do drużyn zajmujących czołowe miejsca w tabeli Premier League. Manchester United skutecznie pokrzyżował jednak plany 56-latka i pod dwóch trafieniach Marcusa Rashforda przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Rozczarowania z tego faktu nie ukrywał José Mourinho, który jako były opiekun „Czerwonych Diabłów”, uczulał swoich obecnych piłkarzy na atuty prezentowane przez reprezentanta Anglii.
- Źle weszliśmy w mecz, a nasi rywale rozpoczęli go dobrze. Szybko strzelili nam pierwszą bramkę i potem mogli kolejną. Przez pierwsze 30 minut byli nie tylko byli lepsi od nas, ale byli zdecydowanie lepsi. Ostatnie minuty przed przerwą były już jednak inne. Udało nam się doprowadzić do wyrównania i myślałem, że w drugiej połowie wrócimy do naszej normalnej gry, czyli przejmiemy kontrolę nad meczem. Niestety zaczęliśmy ją od straty bramki, która nie powinna się zdarzyć. Nie byliśmy czujni i przysnęliśmy przy wrzucie z autu. Pozwoliliśmy Rashfordowi na wyprowadzenie ataku, a kiedy Marcus znalazł się w polu karnym, to było już trudno go powstrzymać. Był sprytny i poczekał na faul. Potem Manchester nieco się cofnął, ale pozostał zawarty w szykach. Do tego uzyskiwał faule i udawał kontuzje, a przy tym wciąż stwarzał zagrożenie w kontratakach, a my nie potrafiliśmy zdobyć gola wyrównującego. Uważam, że zostaliśmy ukarani głównie przez nasz błąd przy drugiej bramce. Jednak chcę jasno powiedzieć, że nasi rywale zasłużyli na zwycięstwo, ponieważ przez pierwsze 30 minut meczu byli znacznie lepszą drużyną od nas- przyznał szkoleniowiec Tottenhamu.Popularne
- Kiedy Rashford gra bliżej lewej linii bocznej, jest najgroźniejszy. Wiedziałem o tym i przekazałem odpowiednie informacje moim graczom. Pierwsza bramka była efektem typowego zejścia Rashforda do środka. Nasi piłkarze o tym wiedzieli- dodał Portugalczyk.
- Nie możemy być reaktywni, tylko aktywni. Musimy podnieść nasz poziom agresji i intensywności w grze, bo ta porażka jest dla nas krokiem w tył, ponieważ przegraliśmy z drużyną, która rywalizuje o te same cele co my. Chcemy piąć się w górę tabeli i znaleźć się w pierwszej szóstce. Musimy nadal iść naprzód. Popełniliśmy błędy w tym spotkaniu, ale nie ma co płakać. W sobotę czeka nas trudne starcie z Burnley - zakończył 56-latek.