Lato 2016 nie było najlepszym okresem dla Argentyńczyka. Pod koniec czerwca argentyńska kadra przegrała w finale Copa América z Chile. Spora część kibiców obwiniała za to właśnie gwiazdora Barcelony, który w serii rzutów karnych nie wykorzystał jedenastki. Raptem kilka dni później 29-latek został skazany za oszustwa podatkowe.
Wyżej wymienione źródło podaje, że pokłosiem fatalnej serii była chęć opuszczenia przez Messiego Katalonii. Co więcej, miało zależeć mu na konkretnym kierunku transferu, a mianowicie przeprowadzce do Manchesteru City, gdzie pracować rozpoczął Pep Guardiola. „The Citizens” byli skłonni zapłacić za niego rekordowe 150 milionów euro. Klauzula w umowie Messiego z Barceloną opiewa oczywiście na większą kwotę, ale z uwagi na fakt, że odejść chciał sam Argentyńczyk, transfer miał być faktycznie realny.
Prezydent Barcelony, Josep Maria
Bartomeu oraz pełniący funkcję wiceprezesa klubu, Jordi Mestre,
byli zmuszeni udać się w pewnym momencie do Stanów Zjednoczonych,
gdzie przebywał ojciec zawodnika, Jorge. Co ciekawe, nie tylko oni
doprowadzili ostatecznie do przełomu w całej sprawie.
Ta sztuka miała się udać bowiem Luisowi Suárezowi. To podobno właśnie dopiero Urugwajczyk po kilku próbach koniec końców przekonał Messiego do pozostania w Katalonii.