Na talenty warto stawiać - Milik i Makuszewski na remis w Białymstoku
2012-08-24 22:41:17; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
W drugim piątkowym spotkaniu T-Mobile Ekstraklasy Jagiellonia zremisowała na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze 1:1.
Obydwa zespoły miały swój pomysł na wygranie tego spotkania. Jagiellonia opierała się na szybkiej wymianie podań i strzałach z dystansu. Górnik zaś chciał rozerwać linię defensywną Białostoczan przebojowością swoich ofensywnych piłkarzy. I trzeba przyznać, że - jak na polską ligę - całkiem dobrze to wychodziło.
Pierwsze pół godziny to była taka wymiana ciosów, w której ani jeden, ani drugi zespół nie chciał się narazić na kontrę i skupił się na tym, by gardę trzymać jak najlepiej - na czym cierpiała siła ciosów. Jagiellonia mozolnie konstruowała swoje akcje, w których jednak wciąż czegoś brakowało, Górnik zaś - zapatrzony chyba w gole z meczu z Piastem - strzelał tylko głową. I choć celnie, to bez przesadnej siły.
Mecz zaczął się tak naprawdę po pół godziny wyczekiwania rywala. Między 37 a 40 minutą stało się niemal wszystko, co było warte wspomnienia w pierwszej połowie. Najpierw Michał Pazdan otrzymał "żółtko" za faul, który nazwiemy dyskusyjnym. Później z wolnego (żeby było ciekawiej - po tym właśnie wejściu byłego zawodnika... Górnika) Milik zdobył swojego drugiego gola w tym sezonie precyzyjnym uderzeniem, które po słupku wpadło do bramki. A następnie kolejną dyskusyjną kartkę wyciągnął sędzia Marcin Borski. Czerwoną kartką ukarał Mączyńskiego, który za swój wślizg zasłużył na kartonik, ale w zupełnie innym kolorze.
W drugiej części meczu wszystko na jedną kartę musieli postawić podopieczni Tomasza Hajty. Próbowali, cisnęli do przodu i w końcu się udało. Przypadkiem bo przypadkiem Rafał Grzyb nastrzelił Makuszewskiego, który przytomnie i popisując się dużym refleksem zmienił tor lotu piłki i wyrównał stan meczu.
I po prawdzie - jeśli ktoś miał ten mecz przesądzić, to właśnie on. W akcji, której nie powstydziłaby się ani Barcelona, ani Chelsea, ani żaden inny zespół z górnej półki. Zagranie z prawej strony, przepuszczenie w środku, strzał wewnętrzną częścią stopy pod poprzeczkę... Palce lizać! To samo należy jednak powiedzieć o paradzie, jaką zafundował nam Łukasz Skorupski.
Gwoli formalności należy dodać, że siedem minut przed końcem meczu drużyny grały już 10 na 10, ze względu na dwie żółte kartki dla Rafała Grzyba.
Na pewno mecz był świetnym oknem wystawowym dla trzech młodych i utalentowanych Polaków. Łukasz Skorupski bronił pewnie, popisał się fenomenalną robinsonadą przy strzale Makuszewskiego, jednak nie ustrzegł się ze dwóch niepewnych piąstkowań. Wspomniany Makuszewski był chyba najlepszy na boisku w zespole gospodarzy i zapowiada się na naprawdę dobrego piłkarza, który może zaznaczyć w najbliższych latach swoją obecność w Ekstraklasie. A strzelec bramki dla Górnika, Arkadiusz Milik pokazał, że niedługo możemy w nim mieć partnera lub silnego zmiennika dla Roberta Lewandowskiego. Co prawda mówienie, że to zawodnik o talencie większym niż Lewy (wypowiedź Tomasza Hajty) to pewna przesada, to jednak w Zabrzu jest materiał na świetnego i wszechstronnego snajpera.