Najwięcej do stracenia ma nowy klub Nikolicia

2016-07-14 19:24:17; Aktualizacja: 8 lat temu
Najwięcej do stracenia ma nowy klub Nikolicia Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Cały czas nie wiemy czy Nemanja Nikolić zostanie w Legii Warszawa na kolejny sezon. Abstrahując od tego, czy i gdzie Węgier odejdzie, nikt nie podkreśla jednej ważnej rzeczy - najwięcej do stracenia ma jego potencjalny nabywca.

Postawmysię na miejscu działaczy Legii. Węgierzakończył poprzedni sezon z 28 bramkami na koncie. Gdyby nie on,legioniści nie zdobyliby dubletu na stulecie klubu. W Warszawie sąmu dozgonnie wdzięczni. Patrząc na to, że trafił już dosiatki w spotkaniu ze Zrinjskim Mostar, można przypuszczać, żezaraz znowu będzie bawił się z rywalami na polskim podwórku. Jegoodejście na pewno znacznie zmniejszyłoby siłę ognia ekipy BesnikaHasiego, ale mimo wszystko strata nie byłaby aż tak tragiczna w skutkach, jakby odszedł już zimą. Nie będziemy pisać o Sadamie Sulley'u, alejest przecież Aleksandar Prijović, który w rundzie wiosennej błyszczałjeszcze bardziej od samego „Niko”. 

Poza tym, pieniądze ztransferu Nikolicia można bardzo dobrze spożytkować. W lutymChińczycy mieli proponować siedem milionów dolarów. WartośćWęgra podczas Euro 2016 praktycznie nie wzrosła, ale niezdziwilibyśmy się, gdyby jakiś egzotyczny zespół wyłożył za niego grubą sumkę. Jeśli tak się stanie,działacze Legii nie będą mieli na co narzekać. Od jakiegoś czasupodchodzą zresztą do sprawy w taki sposób, że jeśli tylko pojawisię odpowiednia oferta, nikt Nikoliciowi nie będzie robił problemów.

Teraz sam "Niko". Wciągu kilkunastu ostatnich miesięcy Węgier osiągnął na naszympodwórku praktycznie wszystko. Mistrzostwo - jest, puchar - jest,korona króla strzelców - zdobyta z palcem w nosie. Do tego ogromnapopularność, szacunek ze strony kibiców i mnóstwo przeróżnychnagród przyznawanymi na przemian z bitymi rekordami. Brakuje tylkoSuperpucharu Polski, ale tutaj Nikolić może mieć pretensje tylko iwyłącznie do swoich kolegów. Mimo tego ostatniego, po roku gry wnaszym kraju, węgierski snajper może czuć się kompletniespełniony.


Conowego mogą mu przynieść występy w Legii? Grę w Lidze Mistrzów.Sprawa jest oczywiście powiązana, bo bez goli „Niko” plany opodboju Champions League trzeba będzie przełożyć na kolejnesezony. Podchodząc do sprawy na chłodno - nawet bramki Nikoliciamogą jednak dać w tym względzie niewiele. Legia nie zostaławystarczająco wzmocniona i awans byłby wielką niespodzianką. Aprzecież występy w Lidze Europy nie byłyby już dla Węgra niczymnowym.

Z tego też względu odejście do europejskiegośredniaka raczej go nie interesuje. No chyba, że do takiego, którywystępuje w o wiele lepszej lidze. Ostatnio najwięcej mówiło sięo Eintrachcie Frankfurt, który podobno jest skłonny zapłacić 3,5mln euro. Umówmy się, idąc do Niemiec Nikolić nie miałby niczegodo stracenia. A jeszcze mniej do stracenia miałby przeprowadzającsię do Chin czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pieniądze nakoncie z pewnością by się zgadzały. A to zrekompensowałoby tęsknotę za Warszawą, w której podobno czuje się świetnie.

Jak można zresztąwywnioskować ze słów zawodnika, jeśli tylko pojawiłaby sięteraz taka oferta jak zimą, nie zastanawiałby się zbyt długo nadwylotem do Chin. Pamiętajmy jednak, że tam okienko zostało już zamknięte i taki transfer byłby możliwy dopiero za kilka miesięcy. 

Jak widać to nie Legia czy Nikolić mogą stracić najwięcej po opuszczeniu przezniego stolicy. Najwięcej do stracenia ma potencjalny nowy klubWęgra. Umówmy się, umiejętności „Niko” przewyższająEkstraklasę, ale raczej nie jest to zawodnik, który może zawojowaćEuropę. Coś musiało mieć wpływ na to, że dopiero w wieku 27 latopuścił ligę węgierską. Minione Euro to zresztą pokazało.Okej, Nikolić zanotował asystę w spotkaniu z Islandią, ale mimowszystko Bernd Storck, z którym nie jest w żaden sposóbskonfliktowany, nie widział go w pierwszym składzie. Gdybywyczyniał cuda na treningach, pewnie otrzymałby szansę.

Przedprzenosinami do Legii, Węgier przez ponad pięć lat występował wjednym klubie. W Warszawie co prawda odpalił prawie od razu, ale niewiadomo jak byłoby za drugim podejściem. Inna sprawa to sam wiek. Gdyby Nikolić miał kilkalat mniej, z pewnością łączyłoby się go teraz z o wiele większymiklubami, dla których wydanie kilku milionów nie byłoby większymproblemem. Dla tych, które wymieniało się w ostatnich miesiącach,byłby to jednak jakiś wydatek. Wydatek i ryzyko.


No chyba, że mówimy oChińczykach. Ci nawet jeśli straciliby na kupnie Nikolicia grube miliony, pewnie nawet się tym nie przejmą.