„Nie chciałem tego komentować, ale to zrobię”. Selekcjoner reprezentacji Słowacji nie gryzł się w język
2024-07-01 16:37:30; Aktualizacja: 4 miesiące temuFrancesco Calzona wziął udział w konferencji prasowej zorganizowanej po przyjeździe reprezentacji Słowacji z turnieju w Niemczech. Selekcjoner wyciągnął na światło dzienne nowe wieści w sprawie osób działających w strukturach tamtejszej federacji piłkarskiej.
Słowacy zakończyli swój udział na tegorocznych Mistrzostwach Europy po niedzielnej porażce przeciwko reprezentacji Anglii. „Sokoły” utrzymywały korzystny dla siebie rezultat dający awans do najlepszej ósemki turnieju aż do 95. minuty. Wówczas efektownym trafieniem wyrównującym popisał się Jude Bellingham, a na samym początku dogrywki decydujący cios zadał Harry Kane.
Zespół dowodzony przez Francesco Calzonę wrócił do ojczyzny, gdzie już w poniedziałek została zorganizowana konferencja prasowa mająca na celu podsumowanie występu naszych południowych sąsiadów na EURO 2024.
Rozmowa zboczyła jednak na inny temat. Włoski selekcjoner zdecydował się podjąć problem, z którym musi mierzyć się od pierwszych dni pracy na aktualnym stanowisku.Popularne
- Nie chciałem tego komentować, ale zrobię to teraz. Jest w tym kraju około dziesięć osób, które nie chcą dobrze dla reprezentacji. Myślę, że dzisiaj są szczęśliwi, że odpadliśmy z turnieju. Najgorsze jest to, że zaczęli krytykować od pierwszego dnia, kiedy zostałem selekcjonerem - cytuje wypowiedź selekcjonera portal Šport.sk.
- Pan Ladislav Borbély jest uważany za eksperta w dziedzinie piłki nożnej i przede wszystkim udaje dyrektora. Jednak moim zdaniem ma niewielkie pojęcie o piłce nożnej. Jego twarz i gesty pokazują, że jest typem osoby agresywnej. Wątpił nawet, czy mam licencję trenerską. Skrytykował nas trzy dni temu, znam wszystkie jego wypowiedzi, odkąd przyjechałem tutaj 22 miesiące temu - kontynuował 55-latek.
Wśród działaczy, których zostali skrytykowani przez Francesco Calzonę znaleźli się również Martin Škrtel, Róbert Vittek i Ján Mucha. Oberwało się także Jánowi Kozákowi.
- Najbardziej zszokowały mnie wypowiedzi byłego trenera Jána Kozáka. Trener nie może wyrażać się w ten sam sposób, jakby był w barze. Żal mi też niektórych z Was, mediów niskiego szczebla. Nie jest ich dużo, ale trochę. Może jeden lub dwa. Kilka telewizji, kilka stron internetowych - przyznał.
- Jednak to nie jest problem, dla mnie zespół jest na pierwszym miejscu. Oni to rozumieją i to tylko dodaje nam energii do pracy w przyszłości. Takie problemy i osobowości są na całym świecie, w tym we Włoszech. Nie akceptuję wyłącznie osobistych ataków ani agresywnych sformułowań - spuentował.