„Nie jest blisko powrotu...”. Ważny gracz Rakowa Częstochowa długo jeszcze nie zagra
2025-03-06 14:20:25; Aktualizacja: 3 godziny temu
Raków Częstochowa jest jednym z kandydatów do zdobycia mistrzostwa kraju. Nie ma co liczyć na to, że w walce o tytuł pomoże Bogdan Racovițan. Marek Papszun podzielił się niezbyt optymistycznymi wieściami na temat stanu zdrowia 24-latka.
Przed rozpoczęciem obecnego sezonu Raków Częstochowa przeszedł gruntowne zmiany kadrowe. Było to związane między innymi z powrotem Marka Papszuna na stanowisko trenera. W jego planach istotną rolę odgrywał Bogdan Racovițan, który w poprzednich rozgrywkach udowodnił swoją wartość dla zespołu.
Po rozegraniu 48 spotkań w poprzedniej kampanii pozycja 24-latka była naprawdę mocna. Trwające rozgrywki rozpoczął zatem w podstawowym składzie. Niestety, podczas starcia z GKS-em Katowice w trzeciej kolejce Ekstraklasy doznał bardzo poważnej kontuzji. Badania potwierdziły, że doszło u niego do zerwania więzadeł krzyżowych. Od początku było jasne, że powrót jeszcze w tym sezonie nie będzie łatwy.
- Stało się to wszystko w dobrym dla mnie momencie. Za mną udany sezon, do tego niezwykłe EURO 2024. Wyglądało to na postęp w karierze. Kiedy jednak zadzwonił do mnie lekarz z diagnozą, zacząłem płakać. Trwało to około 10 minut. Próbowałem się jakoś uspokoić. Mówiłem sobie: musisz przez to przejść. Masz pełne prawo być zdenerwowanym i rozczarowanym. Nie jesteś pierwszym, który przez to przechodzi. Zmusiłem się wyłącznie do pozytywnego myślenia. Teraz wiem, że wrócę silniejszy - powiedział po czasie defensor. Popularne
Ostatnio w rumuńskich mediach pojawiła się wieść, że data powrotu Racovițana jest już naprawdę blisko. Na konferencji poprzedzającej starcie z Piastem Gliwice Marek Papszun odrzucił ten optymistyczny scenariusz.
- Przechodzi rehabilitację. Trenuje indywidualnie, ale dalej jest poza zespołem. To jeszcze nie czas. Na pewno nie jest blisko powrotu. To 6-7 miesiąc. Jest za wcześnie. Musimy być ostrożni, by przy jednym kroku do przodu nie zrobić trzech w tył. Żeby ten punkt wyjścia znowu nie był daleko w tyle. Nie sądzę, żeby to był szybki powrót... - przekazał opiekun „Medalików”.