Nie ma co oskarżać Oscara o brak ambicji. Jego transfer ma samych wygranych

2016-12-23 18:46:05; Aktualizacja: 7 lat temu
Nie ma co oskarżać Oscara o brak ambicji. Jego transfer ma samych wygranych
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Gość nie ma ambicji i leci na kasę - tak większość kibiców skomentowała oficjalne potwierdzenie przenosin Oscara z Chelsea do Shanghai SIPG. Mamy nieco inne zdanie. W dodatku warto podkreślić coś jescze - ten transfer nie ma przegranych.

TAK BYŁO


Brazylijczyktrafił na Stamford Bridge ponad cztery lata temu z Internacionalu.Miał wtedy na karku raptem 20 wiosen, ale „The Blues” nie mieliżadnych oporów, żeby zapłacić za niego ponad 27 milionówfuntów.


Przygodę z londyńskim klubem zacząłz przytupem, strzelając dwa gole w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzówz Juventusem. O ile przy trafieniu numer jeden miał jeszcze trochęszczęścia, bo piłka odbiła się od rywala, to drugą bramkąpozamiatał po całości. Gianluigi Buffon był bez szans. Angielscydziennikarze zaczęli się wtedy rozpływać nad jego umiejętnościamijeszcze bardziej niż wcześniej. W ogóle, rozgrywki ChampionsLeague należały wtedy do niego. Trafiał w nich jak szalony, aswoje dokładał również w Premier League. Współpraca z EdenemHazardem i Juanem Matą wyglądała lepiej niż przyzwoicie.

Przed kolejnymsezonem do Chelsea powrócił José Mourinho i w zasadzie od samegopoczątku mocno na niego stawiał, dając sporo luzu na „dziesiątce”.No i Oscar odwdzięczał się dobrymi oraz bardzo dobrymi występami.Zdarzały się jednak też przestoje. Być może również dlatego„The Special One” tak bardzo zależało na sprowadzeniukreatywnego Cesca Fàbregasa. Po jego przyjściu na Stamford BridgeBrazylijczyk oczywiście cały czas grał bardzo dużo, ale nie byłjuż tak konkretny na murawie. Koniec końców, to bardziej dziękiHiszpanowi do spółki z Hazardem i Diego Costą „The Blues”sięgnęli po mistrzostwo Anglii dwa sezony temu.



Jeśli chodzi o poprzednie rozgrywki,reprezentant Brazylii postanowił się nie wychylać i tak jakwiększość kolegów, prezentował się słabo.


Tensezon nie zapowiadał się dla Oscara tragicznie. Wydawało się, żejeśli złapie formę, może być czołową postacią zespołuAntonio Conte. Przegrany mecz ligowy z Arsenalem wszystko jednakzmienił. To wtedy Włoch zdecydował się na grę 3-4-3, która dodzisiaj, bez Brazylijczyka w roli głównej, przynosi rewelacyjnerezultaty.


Sezon 2012/2013 - 64 spotkania wewszystkich rozgrywkach - 12 goli i 12 asyst

Sezon 2013/2014 - 47 spotkań - 11 golii 10 asyst

Sezon 2014/2015 - 41 spotkań - 7 golii 9 asyst

Sezon 2015/2016 - 40 spotkań - 8 golii 5 asyst
Sezon 2016/2017 - 11 spotkań - 1 asysta

OSCAR


Jak oceniamy decyzję o transferzesamego zawodnika? Trzeba podkreślić jedno - Brazylijczyk stał sięw Londynie niepotrzebny. Nie wiadomo, jak wyglądałoby to za kilkamiesięcy, ale na ten moment - przy odnoszącej takie wyniki Chelsea- nie otrzymywałby wielu szans od Conte. A umówmy się - jegopotencjał pozwala przynajmniej na ciut więcej niż grzanie ławy iwchodzenie na końcówki. Nie ma więc się co dziwić, żezdecydował się na zmianę klubu.

„No ale mógł przecieżwrócić do formy na Starym Kontynencie”. Nie będziemy na siłęprzekonywać, że pieniądze nie miały w tym wszystkim żadnegoznaczenia. Jakieś miały, ale wcale nie musiały być czynnikiemprzeważającym. Brazylijczyk zgarniał w Londynie 90 tysięcy funtówpodstawy, czyli i tak sporo. W Chinach 25-latek będzie mógł liczyćna 400 tysięcy. Zawrotna sumka, nawet nie ma co dyskutować. Ale czyto oznacza, że Oscar już zaczął piłkarską emeryturę? Naszymzdaniem bardziej skorzystał z kapitalnej oferty i będzie występowałw coraz silniejszej lidze, w której:

a) znowu poczuje sięjak prawdziwa gwiazda.
b) świetnie wiedzie się wielu jegorodakom, co nie jest bez znaczenia.
c) będzie mógł wrócić doregularnego grania, pokazać na co go stać i wrócić do Europy
.


Oscarcały czas ma tylko 25 lat i to ostatnie jest zdecydowanie bardziejprawdopodobne niż choćby w przypadku Hulka. Okej, nie znamy go imoże fatycznie jest nieambitnym gościem, ale w takim razie równiemożliwe jest też to, że - zgarniając sporo grosza - obrał fajnykierunek, żeby za niedługo wrócić na europejski top.

CHELSEA

-Jestem zadowolony z jego postawy i zaangażowania (to by wykluczałobrak ambicji), a zarazem jest mi przykro, że odchodzi od nas takdobry zawodnik. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby dalej stanowiłczęść mojej drużyny - przyznał Conte po ogłoszeniu transferu.Jak miłych słów Włoch by jednak nie użył, liczba minut, którerozegrał u niego ostatnio Oscar, mówi wszystko.

Kluczowejest to, że Chelsea pozbyła się za grube pieniądze REZERWOWEGO.Zawodnika o dużych, ba, bardzo dużych umiejętnościach, ale zracji obranej przez trenera taktyki, obecnie nieprzydatnego.Londyńczycy zrobili kapitalny interes. Nie wyobrażamy sobie, żebykomuś na Stamford Bridge w ogóle przyszło do głowy, żebyblokować taki transfer. Status Oscara w klubie to jedno, drugąrzeczą jest kwota, jaką Chińczycy ostatecznie zaproponowaliAnglikom, a więc oszałamiające 60 milionów funtów.

Rachunekjest prosty. „The Blues” zarobili na niepotrzebnym imBrazylijczyku 33 bańki, w międzyczasie sporo korzystając z jegoumiejętności.


Shanghai SIPG


CzyChińczycy przepłacili? W tym momencie oni nie znają znaczenia tegosłowa. 20 milionów wte czy wewte - co za różnica. Ten transferjest tak samo nielogiczny, jak większość w Europie. Jasne, dziwniebrzmi to, że klub z Szanghaju wydał tyle pieniędzy na rezerwowego,ale nikt nie ma wątpliwości, że Oscar dysponuje umiejętnościami,które pozwalałyby mu błyszczeć w Chelsea, gdyby tylko trener miałna niego inny pomysł. Chińczycy zyskali kolejnego bardzo dobregopiłkarza.

Sam rekord ligi chińskiej zaraz i tak zostaniepewnie po raz kolejny pobity. A tymczasem za nami kilka tygodni, wczasie których (choć nie tylko za sprawą Oscara) znowu wszyscy oniej trąbili, co dla Azjatów też jest przecież bardzo ważne.