TAK BYŁO
Brazylijczyk
trafił na Stamford Bridge ponad cztery lata temu z Internacionalu.
Miał wtedy na karku raptem 20 wiosen, ale „The Blues” nie mieli
żadnych oporów, żeby zapłacić za niego ponad 27 milionów
funtów.
Przygodę z londyńskim klubem zaczął
z przytupem, strzelając dwa gole w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów
z Juventusem. O ile przy trafieniu numer jeden miał jeszcze trochę
szczęścia, bo piłka odbiła się od rywala, to drugą bramką
pozamiatał po całości. Gianluigi Buffon był bez szans. Angielscy
dziennikarze zaczęli się wtedy rozpływać nad jego umiejętnościami
jeszcze bardziej niż wcześniej. W ogóle, rozgrywki Champions
League należały wtedy do niego. Trafiał w nich jak szalony, a
swoje dokładał również w Premier League. Współpraca z Edenem
Hazardem i Juanem Matą wyglądała lepiej niż przyzwoicie.
Przed kolejnym
sezonem do Chelsea powrócił José Mourinho i w zasadzie od samego
początku mocno na niego stawiał, dając sporo luzu na „dziesiątce”.
No i Oscar odwdzięczał się dobrymi oraz bardzo dobrymi występami.
Zdarzały się jednak też przestoje. Być może również dlatego
„The Special One” tak bardzo zależało na sprowadzeniu
kreatywnego Cesca Fàbregasa. Po jego przyjściu na Stamford Bridge
Brazylijczyk oczywiście cały czas grał bardzo dużo, ale nie był
już tak konkretny na murawie. Koniec końców, to bardziej dzięki
Hiszpanowi do spółki z Hazardem i Diego Costą „The Blues”
sięgnęli po mistrzostwo Anglii dwa sezony temu.
Jeśli chodzi o poprzednie rozgrywki, reprezentant Brazylii postanowił się nie wychylać i tak jak większość kolegów, prezentował się słabo.
Ten
sezon nie zapowiadał się dla Oscara tragicznie. Wydawało się, że
jeśli złapie formę, może być czołową postacią zespołu
Antonio Conte. Przegrany mecz ligowy z Arsenalem wszystko jednak
zmienił. To wtedy Włoch zdecydował się na grę 3-4-3, która do
dzisiaj, bez Brazylijczyka w roli głównej, przynosi rewelacyjne
rezultaty.
Sezon 2012/2013 - 64 spotkania we
wszystkich rozgrywkach - 12 goli i 12 asyst
Sezon 2013/2014 - 47 spotkań - 11 goli i 10 asyst
Sezon 2014/2015 - 41 spotkań - 7 goli i 9 asyst
Sezon 2015/2016 - 40 spotkań - 8 goli
i 5 asyst
Sezon 2016/2017 - 11 spotkań - 1 asysta
OSCAR
Jak oceniamy decyzję o transferze
samego zawodnika? Trzeba podkreślić jedno - Brazylijczyk stał się
w Londynie niepotrzebny. Nie wiadomo, jak wyglądałoby to za kilka
miesięcy, ale na ten moment - przy odnoszącej takie wyniki Chelsea
- nie otrzymywałby wielu szans od Conte. A umówmy się - jego
potencjał pozwala przynajmniej na ciut więcej niż grzanie ławy i
wchodzenie na końcówki. Nie ma więc się co dziwić, że
zdecydował się na zmianę klubu.
„No ale mógł przecież
wrócić do formy na Starym Kontynencie”. Nie będziemy na siłę
przekonywać, że pieniądze nie miały w tym wszystkim żadnego
znaczenia. Jakieś miały, ale wcale nie musiały być czynnikiem
przeważającym. Brazylijczyk zgarniał w Londynie 90 tysięcy funtów
podstawy, czyli i tak sporo. W Chinach 25-latek będzie mógł liczyć
na 400 tysięcy. Zawrotna sumka, nawet nie ma co dyskutować. Ale czy
to oznacza, że Oscar już zaczął piłkarską emeryturę? Naszym
zdaniem bardziej skorzystał z kapitalnej oferty i będzie występował
w coraz silniejszej lidze, w której:
a) znowu poczuje się
jak prawdziwa gwiazda.
b) świetnie wiedzie się wielu jego
rodakom, co nie jest bez znaczenia.
c) będzie mógł wrócić do
regularnego grania, pokazać na co go stać i wrócić do Europy
.
Oscar
cały czas ma tylko 25 lat i to ostatnie jest zdecydowanie bardziej
prawdopodobne niż choćby w przypadku Hulka. Okej, nie znamy go i
może fatycznie jest nieambitnym gościem, ale w takim razie równie
możliwe jest też to, że - zgarniając sporo grosza - obrał fajny
kierunek, żeby za niedługo wrócić na europejski top.
CHELSEA
-
Jestem zadowolony z jego postawy i zaangażowania (to by wykluczało
brak ambicji), a zarazem jest mi przykro, że odchodzi od nas tak
dobry zawodnik. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby dalej stanowił
część mojej drużyny - przyznał Conte po ogłoszeniu transferu.
Jak miłych słów Włoch by jednak nie użył, liczba minut, które
rozegrał u niego ostatnio Oscar, mówi wszystko.
Kluczowe
jest to, że Chelsea pozbyła się za grube pieniądze REZERWOWEGO.
Zawodnika o dużych, ba, bardzo dużych umiejętnościach, ale z
racji obranej przez trenera taktyki, obecnie nieprzydatnego.
Londyńczycy zrobili kapitalny interes. Nie wyobrażamy sobie, żeby
komuś na Stamford Bridge w ogóle przyszło do głowy, żeby
blokować taki transfer. Status Oscara w klubie to jedno, drugą
rzeczą jest kwota, jaką Chińczycy ostatecznie zaproponowali
Anglikom, a więc oszałamiające 60 milionów funtów.
Rachunek
jest prosty. „The Blues” zarobili na niepotrzebnym im
Brazylijczyku 33 bańki, w międzyczasie sporo korzystając z jego
umiejętności.
Shanghai SIPG
Czy
Chińczycy przepłacili? W tym momencie oni nie znają znaczenia tego
słowa. 20 milionów wte czy wewte - co za różnica. Ten transfer
jest tak samo nielogiczny, jak większość w Europie. Jasne, dziwnie
brzmi to, że klub z Szanghaju wydał tyle pieniędzy na rezerwowego,
ale nikt nie ma wątpliwości, że Oscar dysponuje umiejętnościami,
które pozwalałyby mu błyszczeć w Chelsea, gdyby tylko trener miał
na niego inny pomysł. Chińczycy zyskali kolejnego bardzo dobrego
piłkarza.
Sam rekord ligi chińskiej zaraz i tak zostanie
pewnie po raz kolejny pobity. A tymczasem za nami kilka tygodni, w
czasie których (choć nie tylko za sprawą Oscara) znowu wszyscy o
niej trąbili, co dla Azjatów też jest przecież bardzo ważne.