Niels Frederiksen szczerze po rozgromieniu Jagiellonii Białystok. „Wcześniej to było u nas gówniane”

2024-09-15 09:00:40; Aktualizacja: 2 miesiące temu
Niels Frederiksen szczerze po rozgromieniu Jagiellonii Białystok. „Wcześniej to było u nas gówniane” Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Lech Poznań

Lech Poznań koncertowo poradził sobie z Jagiellonią Białystok, wygrywając na własnym obiekcie aż 5:0. Na pomeczowej konferencji Niels Frederiksen wzbraniał przed popadnięciem w hurraoptymizm. Przyznał jednak, że jest bardzo zadowolony z drugiej połowy w wykonaniu jego podopiecznych. „Nigdy nie mogę powiedzieć, że zespół gra perfekcyjnie” - tłumaczył Duńczyk.

Lech Poznań udowodnił w minioną sobotę, że jest w kapitalnej formie. Wieczorem przy Bułgarskiej podejmował Jagiellonię Białystok. Mistrz Polski otrzymał cenną lekcję futbolu.

Drużyna dowodzona przez Nielsa Frederiksena rozprawiła się z „Dumą Podlasia” bez większych problemów, zasłużenie wygrywając 5:0. Dla wielu „Kolejorz” otarł się tamtego wieczoru o perfekcję, niwelując w zasadzie każde mocne strony rywala. Znana w poprzednim sezonie ze świetnej ofensywy ekipa nie oddała w Poznaniu żadnego celnego strzału. 

- Rozpoczynam od gratulacji dla Lecha Poznań za pewne, przekonujące i zasłużone zwycięstwo. Byli dzisiaj zdecydowanie lepszym zespołem od nas. Dziękuję też naszym kibicom za wsparcie i to, że byli tutaj z nami i nas dopingowali - przyznał po końcowym gwizdku szkoleniowiec białostoczan, Adrian Siemieniec.

Mimo okazałego zwycięstwa opiekun lidera Ekstraklasy nie popada w samozachwyt. Na konferencji przyznał, że przed jego podopiecznymi masa pracy. Natomiast nie omieszkał docenić drugiej połowy w wykonaniu swoich zawodników.

- Nigdy nie powiem, że zagraliśmy perfekcyjnie. Dzisiaj też mógłbym znaleźć coś, co dałoby się jeszcze poprawić. Trzeba to robić, ale zdecydowanie to był dobry mecz. Możemy się cieszyć tym zwycięstwem, ale pojutrze praca zaczyna się od nowa - wszystko, żeby wciąż się poprawiać Nie popadam w zachwyt, bo przez to można łatwo stracić czujność, koncentrację. Na pewno cieszy mnie w końcu nasza druga połowa, bo ostatnie w naszym wykonaniu były najczęściej gówniane - powiedział z uśmiechem na twarzy duński fachowiec.

- Podobały mi się dziś dwie rzeczy. Były dwie takie same połowy, atakowaliśmy w obu odsłonach i także w drugiej połowie stwarzaliśmy sytuacje. Czerwona kartka wynikała z naszej gry, nie byłoby tej kartki, gdyby nie nasze ataki czy nasz pressing. VAR nie był przypadkiem, był efektem naszej gry i z tego jestem bardzo zadowolony - dodał.

„Kolejorz” ma po ośmiu meczach 19 punktów. W następnej kolejce czeka go starcie ze Śląskiem Wrocław.