(Nie)Porywające widowisko. Korona dzieli się punktami ze Śląskiem
2016-04-16 17:32:38; Aktualizacja: 8 lat temuKielczanie nie zdołali wykorzystać przewagi liczebnej na boisku i tylko zremisowali ze Śląskiem Wrocław w swoim pierwszym meczu w grupie spadkowej.
Im dalej w las tym gorzej
Podopieczni Marcina Brosza i Mariusza Rumaka rozpoczęli decydującą walkę o utrzymanie w Ekstraklasie. Ścisk w drugiej połówce tabeli jest niesamowity, dlatego obu drużynom zależało na zgarnięciu kompletu punktów w to sobotnie popołudnie. Pierwsi bliżsi zdobycia gola w tym meczu byli gospodarze, którzy już w 6. minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tylko w poprzeczkę trafił Serhii Pylypchuk. Chwilę później swoją okazję miał Bartosz Rymaniak, ale zabrakło mu szczęścia. W międzyczasie na sektor najzagorzalszych kibiców Korony wparowała ochrona obiektu, która zaczęła gazować fanów „Złocisto-Krwistych” i zrywać transparenty, na których znajdowały się komentarze do ostatnich wydarzeń, które miały miejsce na Kolporter Arenie. Sympatycy kieleckiego zespołu szybko opuścili swoją trybunę i zaprzestali dopingu drużyny do końca meczu.
Te wydarzenia z pewnością nie miały wpływu na piłkarzy, ale ci znacznie obniżyli loty i dopiero po kilkunastu minutach zobaczyliśmy groźną akcję w wykonaniu gości, kiedy to Ryota Morioka zmusił do wysiłku Dariusza Trelę. Od tego momentu minimalną przewagę na placu gry zdobyli wrocławianie, ale nie zdołali jej zamienić na bramkę mimo kilku dobrych okazji.Popularne
Efekt Pawełka
O początku drugiej części meczu zawodnicy Śląska będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Najpierw drugą żółtą kartkę za głupi faul ujrzał Jacek Kiełb, a po chwili katastrofalny w skutkach błąd popełnił Mateusz Abramowicz, którego na gola zamienił niezawodny w takich sytuacjach Airam Lopez Cabrera.
W tym momencie wydawało się, że nic groźnego podopiecznym Brosza już się nie przydarzy w tym spotkaniu. Tymczasem w długi wyrzut z autu w 66. minucie spowodował duże zamieszanie w szeregach obronnych Korony. Wykorzystał to Piotr Celeban i doprowadził do wyrównania.
Kielczanie do ostatniego gwizdka sędziego starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale nie wykorzystali żadnej ze stworzonych sytuacji i w efekcie oba zespoły rozpoczęły walkę w grupie spadkowej od remisu.