Odkąd Katar otrzymał prawo do organizacji mundialu, podczas prac nad tym wydarzeniem śmierć poniosło już 6500 pracowników. Są to ludzie z mniej zamożnych krajów Azji (głównie Azji Południowej), którzy do Kataru przybyli w celach zarobkowych. Jednak na miejscu okazało się, że nie mają zapewnionej żadnej ochrony ani nawet wynagrodzenia. Mimo tego, są zmuszani pracować na dużych wysokościach, choć nie mają w takiej pracy żadnego doświadczenia. Dla wielu z nich zakończyło się to śmiercią, a dla ich najbliższych bezskuteczną walką o odszkodowania.
Jednak ten temat długo był zamiatany pod dywan przez FIFA. Sygnał do zajęcia się tą kwestią płynie z Norwegii. Zaczęło się to na przełomie lutego i marca. Pierwszą kostkę domina strącili kibice norweskich klubów. To oni zaczęli nawoływać do bojkotu mundialu w Katarze.
Jako pierwsi na ten apel zareagowali działacze Tromsoe IL. W swoim oświadczeniu wezwali reprezentację Norwegii do bojkotu mistrzostw świata, które mają odbyć się w Katarze. „Nie możemy już siedzieć i patrzeć, jak ludzie umierają w imię piłki nożnej” – napisali włodarze Tromsoe. Niedługo później akcję wsparło również Stroemsgodset IF, a podobną reakcję rozważały podobno kolejne kluby, w tym Rosenborg.
Kibice planowali zwrócić się bezpośrednio do krajowego związku z prośbą o poparcie akcji. Jednak związek wyszedł im naprzeciw i odniósł się do tej sprawy.
Norweski Związek Piłki Nożnej (NFF) zorganizuje spotkanie, którego głównym tematem będzie bojkot mundialu w Katarze. W piątek odbyło się posiedzenie zarządu NFF, na którym zdecydowano, że wspomniane spotkanie odbędzie się 20 czerwca. Potwierdził to prezes NFF Terje Svendsen.
- Wskazaliśmy datę 20 czerwca. Wtedy omówimy kwestię bojkotu. Zwrócimy uwagę na wszystkie aspekty ewentualnego bojkotu i przedstawimy decyzję. O tym co zrobimy, zdecyduje komisja o szerokim składzie, którego jeszcze nie wybraliśmy. Jednak cała akcja nie przyniesie skutku, jeśli Norwegia pozostanie w niej sama – spuentował Svendsen dla norweskiej telewizji NTB.
MICHAŁ NIKLAS