Kiedy „Los Blancos” sprowadzali Brazylijczyka, wierzyli, że tak jak w przypadku Viníciusa Júniora oraz Rodrygo Goesa będzie z niego mnóstwo pożytku. Nie bez kozery wydano na niego 35 milionów euro, spośród których pięć milionów zgarnął gracz i jego agent.
Ofensywny pomocnik lub skrzydłowy pograł trochę w rezerwach, po czym zapadła decyzja o jego wypożyczeniu. Wtedy nie było dla niego miejsca w pierwszym zespole, a wszystko przez brak europejskiego paszportu.
Pobyt w Borussii Dortmund zakończył się kompletną klapą, ale już wypożyczenie do Girony dawało nadzieję, że jest to dla zawodnika nowy początek.
Ku niezadowoleniu 21-latka powrót do Katalonii nie był możliwy, a na dodatek brakowało innych chętnych.
W ostatni dzień letniego okna transferowego udało się umieścić Reiniera we Włoszech. Trafił on do Frosinone Calcio.
Początkowo nie grał, jednak trener beniaminka Serie A był spokojny i zapewniał, że czas reprezentanta „Canarinhos” U-23 jeszcze nadejdzie. Nie mylił się.
W trzech ostatnich występach zawodnik Realu Madryt strzelił gola oraz zanotował dwie asysty, wobec czego wyrasta on na ważną postać drużyny.
Reinier wyraźnie odżył i jeśli utrzyma formę, być może otrzyma wreszcie szansę, na którą tak czeka. Mowa oczywiście o występach w śnieżnobiałym trykocie lidera tabeli LaLigi.