OFICJALNIE: Francuzi już dzisiaj chcą grać z Tottenhamem, chociaż ten poinformował o przełożeniu spotkania
2021-12-09 08:16:16; Aktualizacja: 2 lata temuTottenham Hotspur poinformował w środowy wieczór, że zaplanowany na czwartek mecz Ligi Konferencji Europy ze Stade Rennais nie dojdzie do skutku w pierwotnym terminie. Tego taki pewny nie jest klub z Francji.
„Koguty” walczą z koronawirusem, na którego zakażonych ma być więcej niż połowa członków kadry oraz sztabu trenerskiego.
Początkowo brytyjskie media informowały o 13 potwierdzonych pozytywnych wynikach na obecność groźnej infekcji w organizmie. Sytuacja jest jednak bardzo rozwojowa, na co uwagę zwrócił Antonio Conte.
– Mieliśmy na to spotkanie do dyspozycji jedenastu zawodników, ale po ostatnim treningu wiemy, że jeden z nich miał pozytywny wynik testu na obecność COVID-19 – wyznał menedżer drużyny.Popularne
Przepisy mówią, że mecz nie może dojść do skutku, jeśli dany klub nie dysponuje co najmniej 13 zawodnikami z pola oraz bramkarzem.
Biorąc pod uwagę powyższe informacje, Tottenham Hotspur poinformował, że zaplanowany na czwartkowy wieczór pojedynek zostaje przełożony. Co na to Stade Rennais? Podtrzymuje wolę gry, a to zważywszy na fakt, że Anglicy nie przedstawili żadnych dowodów świadczących o swoim zdziesiątkowaniu przez koronawirusa, a ponadto oficjalnej decyzji nie podjęła jeszcze UEFA.
„W związku z komunikatem prasowym opublikowanym przez Tottenham w środę o godzinie 21:00, Stade Rennais F.C. pragnie wyjaśnić następujące fakty. Podczas wideokonferencji, która odbyła się o godzinie 19:45 pomiędzy przedstawicielami UEFA, Tottenhamu i SRFC, dyrektor sportowy „Kogutów” ogłosił, że klub nie zamierza grać w czwartkowym meczu Ligi Konferencji Europy. Ta jednostronna decyzja nie została potwierdzona przez UEFA.
Przedstawiciel Tottenhamu nie podał liczby zawodników, których dotyczy problem koronawirusa, choć przepis mówi, że mecz musi być rozegrany, dopóki drużyna ma 13 zawodników z pola i bramkarza.
Twierdził on, że angielskie władze tak zarządziły, nie dostarczając żadnej oficjalnej dokumentacji. Ponieważ mecz nie został oficjalnie odwołany przez UEFA, podtrzymujemy swoją wolę gry.
W obliczu tego „londyńskiego zamglenia”, SRFC zastrzega sobie prawo do skierowania sprawy do UEFA. Ten brak fair play jest tym bardziej rażący, że Tottenham potwierdził wczesnym popołudniem za pomocą e-maila, że mecz dojdzie do skutku, po czym tuż po naszym wylądowaniu w Londynie ostrzegł Stade Rennias o zamiarze nie rozgrywania meczu” – głosi stanowisko francuskiej ekipy.
Zważywszy na to wszystko, kluczowe będzie tutaj stanowisko UEFA.
Mecz jest tym ważniejszy, że londyńczycy wciąż nie zapewnili sobie awansu do fazy pucharowej. Przedstawiciel Ligue 1 ma już zagwarantowane wyjście z grupy.