Ofensywa Arabii Saudyjskiej w piłce nożnej jest już zauważalna. Tamtejsza pierwsza liga skusiła już ogromny zarobkami Cristiano Ronaldo, a w kolejce po złoty czek stoi Karim Benzema. Jak się okazuje, to dopiero początek.
Od pewnego czasu władze bliskowschodniego królestwa zapewniały, że zadbają o zauważalny rozwój tamtejszych rozgrywek, inwestując w duże transfery i rozbudowę klubowych akademii. Dzisiaj te obietnice zostały poparte pieczęcią księcia i zarazem premiera Mohammeda bin Salmana bin Abdulaziza Al Sauda, mającego we władaniu również Newcastle United.
Ten oficjalnie wdrożył w życie projekt inwestycyjny i prywatyzacyjny dla klubów sportowych w ramach inicjatywy Saudi Vision 2030.
Projekt umożliwi między innymi prywatyzację drużyn przez duże firmy w zamian za przekazanie im całego pakietu kontrolnego. To bardzo ważna zmiana, która otworzy rozgrywki na zagranicznych inwestorów.
Władze kraju zamierzają zauważalnie wesprzeć sektor piłki. Cel to zwiększenie rocznych zarobków z 450 milionów riali do ponad 1,8 miliarda riali rocznie.
Wartość całej Saudi Pro League ma przez siedem lat wzrosnąć z trzech do ośmiu miliardów riali.
W ciągu najbliższych lat saudyjska ekstraklasa ma stać się dziesiątą najlepszą ligą świata. To jednak ma być tylko jeden z wielu etapów, gdyż ambicje Królestwa z Zachodniej Azji są gargantuiczne.
Jak informował Florian Plettenberg, Cristiano Ronaldo był pierwszym, niezwykle istotnym punktem w nowej erze saudyjskiej piłki. Następnym zostanie Karim Benzema, a później Sergio Ramos, Ángel Di María, Roberto Firmino oraz... Robert Lewandowski.
Rewolucja zaczęła się na dobre.