Ole Gunnar Solskjær może liczyć na sporą odprawę. Posada bezpieczna tylko na chwilę

Ciemne chmury zebrały się na menedżerem oraz jego drużyną. Choć od czasu przybycia Norwega na Old Trafford „Czerwone Diabły” zaliczyły pewien progres, nadal nie jest to poziom, którego oczekiwaliby kibice. Po sięgnięciu po wicemistrzostwo kraju apetyty urosły, zwłaszcza, że do klubu wrócił Cristiano Ronaldo, lecz jak na razie dyspozycja podopiecznych Solskjæra jest co najmniej nierówna.

W brytyjskiej prasie zaroiło się od pogłosek o zwolnieniu szkoleniowca, lecz na ten moment wszystko wskazuje na to, że Manchester United wstrzyma się z tak odważnymi krokami. Działacze chcą dać menedżerowi szansę na wyprowadzenie zespołu z kryzysu, choć margines błędu jest niewątpliwie coraz mniejszy. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż klub również ma co nieco do stracenia.

Według „Daily Mail” Solskjær ma w swojej umowie pewne zabezpieczenie. Jeśli klub zdecydowałby się przedwcześnie zakończyć współpracę z nim, musiałby wypłacić mu równowartość jego rocznej pensji. Ta ma wynosić około 7,5 miliona funtów.

Choć 48-latek zdobywał w swojej trenerskiej karierze trofea jedynie z Molde oraz w akademii Manchesteru United, nie przeszkadza mu to w byciu jednym z najwięcej zarabiających szkoleniowców w angielskiej Premier League. Więcej inkasują jedynie Pep Guardiola (Manchester City), Jürgen Klopp (Liverpool FC), Brendan Rodgers (Leicester City) oraz Marcelo Bielsa (Leeds United).

Grunt pali się pod nogami Solskjæra, ale ten postara się wykorzystać mały kredyt zaufania, który mu pozostał. Kluczowe będzie wzmocnienie pozycji zespołu w ligowej tabeli i utrzymanie pierwszej pozycji w grupie Ligi Mistrzów. Z bardziej przyziemnych celów działaczom zależy jednak przede wszystkim na ustabilizowaniu formy zawodników.