Były reprezentant Argentyny zamierzał ostatnie chwile profesjonalnej kariery spędzić we Włoszech, gdzie na przestrzeni kilku sezonów wyrobił sobie rozpoznawalną markę.
Dlatego też przystał we wrześniu na nawiązanie współpracy z Monzą. Nie było mu dane rozwinąć w niej skrzydeł, ponieważ po zanotowaniu zaledwie dwóch występów otrzymał z FIFA informację o otrzymaniu dwuletniego zawieszenia po wykryciu w jego organizmie terbutaliny stosowanej przeciwko skurczom oskrzeli.
Wyniki testu antydopingowego pochodzą z próbek pobranych w... listopadzie 2022 roku, kiedy to pomocnik był jeszcze zawodnikiem Sevilli i szykował się do wzięcia udziału w zwycięskim mundialu wraz z reprezentacją Argentyny.
Papu Gómez obrał niezwłocznie strategię obrony polegającą na przyjęciu syropu na kaszel bez konsultacji z klubowym lekarzem. W związku z tym nie był świadomy istnienia w nim zakazanych substancji.
Dlatego liczył na całkowite zlikwidowanie lub złagodzenie kary po złożeniu apelacji. FIFA odrzuciła jednak wystosowane przez niego pismo i potrzymała zawieszenie 36-latka do października 2025 roku.
Mimo to nie nosi się z zamiarem zakończenia profesjonalnej kariery i zamierza walczyć o zniesienie sankcji, co zapowiedział we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych.
„Witam wszystkich. Jak wiecie, odrzucono moją apelację. To bardzo bolesna i rozczarowująca wiadomość. Wraz z moim zespołem i prawnikami będziemy walczyć do ostatniej chwili, aby wrócić do gry.
Dziękuję za wiadomości pełne wsparcia i uczuć. Pomimo trudności jesteśmy tutaj silniejsi niż kiedykolwiek” - napisał.
Bez względu na stanowisko Papu Gómeza wiele wskazuje na to, że wkrótce Monza ogłosi rozwiązanie z nim współpracy, która miała obowiązywać do końca czerwca 2024 roku.