Patryk Kun wraca wspomnieniami do trudnego okresu: Dostałem propozycję 300-400 złotych miesięcznie
2023-02-24 12:44:00; Aktualizacja: 1 rok temuPatryk Kun odgrywa obecnie kluczową rolę w Rakowie Częstochowa. W karierze 27-latka nie zawsze było kolorowo. Skrzydłowy po udanych występach w pierwszej lidze musiał wykonać ogromny krok w tył, dołączając do klubu z ligi... okręgowej.
Wychowanek Victorii Węgorzewo to jeden z kluczowych zawodników w układance trenera Marka Papszuna. Skrzydłowy z powodzeniem występuje w Rakowie Częstochowa od 2018 roku, obserwując od wewnątrz zmiany, jakie przeszedł klub.
W tym sezonie Kun potwierdza swoją dobrą formę, rozgrywając już 28 spotkań, co przełożyło się na prawie 2500 minut spędzonych na boisku. Obecna kampania może być jednak wyjątkowa dla 27-latka, jak i całej Częstochowy. Klub jest na dobrej drodze do zdobycia pierwszego w swej historii mistrzostwa kraju.
Oczywiście, przed „Medalikami” jeszcze sporo pracy. Konkurencja nie śpi i również nie porzuciła marzeń o krajowym tytule. Druga Legia Warszawa traci do lidera siedem punktów, a więc margines błędu nie jest wcale taki duży.Popularne
W Częstochowie nie wyobrażają sobie drużyny bez niestrudzonego Patryka Kuna, chwalonego przede wszystkim za ciężką pracę. Tej z pewnością nauczyła go niełatwa kariera, w której musiał od pewnego momentu budować wszystko od nowa.
W 2012 roku młodziutki wówczas skrzydłowy opuścił macierzystą Victorię Węgorzewo na rzecz pierwszoligowego Stomilu Olsztyn.
Swoją przygodę w „Dumie Warmii” rozpoczął od drużyn młodzieżowych. Dobra forma pozwoliła mu zadebiutować w seniorskiej piłce. Kariera Kuna toczyła się zatem bez żadnych zastrzeżeń.
Dwa lata później 27-latek nie przedłużył kontraktu ze Stomilem, stając się wolnym zawodnikiem. Zainteresowanie wykazywało w nim wiele zespołów, w tym nawet z Ekstraklasy, lecz finalnie nikt na Kuna się nie skusił. Problemem był ekwiwalent wówczas 18-letniego pomocnika, którego nikt nie chciał opłacić.
Nie mający żadnych opcji piłkarz, wrócił do macierzystej Victorii, występującej w klasie okręgowej.
Jak ten okres wspomina dwukrotny zdobywca Pucharu Polski?
- Za grę w lidze okręgowej nie miałem płacone. Dostałem propozycję 300-400 złotych miesięcznie za pomoc przy jednej z grup dziecięcych. Byłem asystentem. W międzyczasie pracowałem indywidualnie, ponieważ moja drużyna trenowała trzy razy w tygodniu, ale jak wiadomo, na takim poziomie różnie bywało z frekwencją. Ciężko pracowałem, wiedziałem, na co mnie stać i że mogę wrócić na poziom centralny. Klub otworzył mi wtedy drzwi, mogłem korzystać z klubowego sprzętu w każdej chwili, za co jestem niezwykle wdzięczny - opowiedział w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna” skrzydłowy Rakowa Częstochowa.
Trzy lata później Patryk Kun świętował zdobycie Pucharu Polski, a później otrzymał nawet zaskakujące powołanie od Czesława Michniewicza do polskiej kadry. Na debiut w narodowym trykocie nadal czeka.