Paweł Raczkowski przerywa milczenie: To jedna wielka manipulacja

2023-04-26 21:25:44; Aktualizacja: 1 rok temu
Paweł Raczkowski przerywa milczenie: To jedna wielka manipulacja Fot. Marcin Kadziolka / Shutterstock.com
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Sport.pl

Paweł Raczkowski odniósł się na łamach Sport.pl do opublikowanego nagrania z lotniska w Grecji oraz późniejszych okoliczności dotyczących odsunięcia go od prowadzenia meczu AEK Ateny - Aris Saloniki.

Arbiter z Warszawy nie może zaliczyć minionych tygodni do najszczęśliwszych w swoim życiu. Najpierw został zaatakowany na krajowym podwórku przez Lecha Poznań po zremisowanym meczu z Pogonią Szczecin, co poskutkowało tymczasowym niewyznaczaniem go do prowadzenia spotkań z udziałem „Kolejorza”.

Następnie, z uwagi na aferę na lotnisku w Atenach, został na kilka godzin przed rozpoczęciem starcia AEK-u Ateny z Arisem Saloniki pozbawiony możliwości bycia jego rozjemcą.

W greckich mediach pojawiły się niezwłocznie doniesienia wskazujące na to, że Paweł Raczkowski wraz ze swoimi współpracownika, będąc pod wpływem alkoholu, zaatakował jednego z kibiców Panathinaikosu za skierowanie w jego kierunku kilku uwag.

Blisko 40-letni sędzia niezwłocznie temu zaprzeczył, ale mimo to musi zmierzyć się z toczącym śledztwem ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz UEFA, która z tego powodu pozbawiła go funkcji arbitra technicznego w niedawnym ćwierćfinałowym spotkaniu Napoli z Milanem w Lidze Mistrzów.

Miało to związek między innymi z ujawnionym nagraniem z lotniska, gdzie słyszymy jak jeden z naszych arbitrów grozi kibicowi Panathinaikosu.

Raczkowski nie zabierał bardzo długo głosu na jego temat, ale teraz przerwał milczenie.

- Samo nagranie to jedna wielka manipulacja, która jest stworzona, by mnie oczernić. Nie chcę tego komentować, bo to jest sfabrykowane. Ale konia z rzędem temu, kto potrafi być spokojny i opanowany, gdy ktoś pluje mu w twarz, wyzywa rodzinę i popycha - przyznał na łamach Sport.pl, które skontaktowało się z autorem artykułu Stamatisem Voulgarisem, by ten udostępnił im otrzymane nagranie. Odmówił jednak i zapewnił, że on sam przy nim niczego nie zmieniał.

Arbiter z Warszawy nie ma jednocześnie wątpliwości, że całe zamieszanie jest efektem skrupulatnie przygotowanej prowokacji.

- Jestem w stanie uwierzyć, że wszystko to, co się wydarzyło, było przygotowaną prowokacją - stwierdził Raczkowski.

- Po wylądowaniu, kiedy wyjmowaliśmy bagaże z półki nad siedzeniami, ni stąd, ni zowąd słownie zaatakowali nas dwaj mężczyźni. Wyzywali od sku*****nów i korupcyjnych świń. Mówili - jesteśmy z Panathinaikosu, wiemy, co zrobiłeś w Poznaniu, nie posędziujesz jutro w Atenach, my cię zniszczymy. Jutro wszystko będzie w mediach. Na początku potraktowałem to jako przejaw głupiego zachowania pasażera odurzonego alkoholem. Kolejna próba sprowokowania mnie miała jednak miejsce w rękawie samolotu. Jak czekałem na kolegę z klasy ekonomicznej, kibic dalej mnie wyzywał i splunął mi w twarz - dodał.

Następnie odniósł się do okoliczności związanych z odstawieniem go od prowadzenia meczu AEK-u Ateny z Arisem Saloniki.

- Na miejscu zostałem z tym wszystkim sam, nikt tam nam nie pomógł. Sędzia techniczny Aristotelis Diamantopoulos, który był łącznikiem, zrobił wszystko, byśmy incydentu nie zgłaszali na policję. Następnego dnia został sędzią głównym tego spotkania. Szef sędziów zakomunikował nam, że ze względu, iż kluby się nie zgadzają na nasze sędziowanie, odwołuje nas z meczu. To było na kilka godzin przed jego startem. Odpowiedziałem, że to kpiny. Poszedłem zadzwonić do szefa kolegium sędziów w Polsce. Jak wróciłem, to szef greckich sędziów zniknął. Już go nie widzieliśmy. W niedzielę tuż po rozmowie z szefem kolegium sędziów zgłosiłem się na policję i poprosiłem o badanie alkomatem. By odeprzeć choć jeden zarzut - zakończył sędzia.

W obliczu trzymania się swoich stanowisk przed obie strony możemy zostać zmuszeni do poczekania dłużej na rozstrzygnięcie całej sprawy.