Odkąd bohater niedawnego transferu z
Genoi do Milanu trafił do Włoch, zdobył już 21 bramek na Półwyspie Apenińskim.
Cieszynkę, która polega na imitowaniu strzałów z pistoletu, po raz
pierwszy zaprezentował na początku swojej przygody z ekipą z
Ligurii. W dzisiejszych czasach często bywa tak, że charakterystyczne dla zawodników gesty są wymyślane przez współpracujący
z nimi sztab. Piątek przyznał jednak, że w jego przypadku tak nie
było.
- To nie było przygotowane. Przysięgam ci, jak tutaj
siedzę. Po strzeleniu drugiego gola pojechałem na kolanach, co
zawsze robiłem, i gdzieś te pistolety mi się złożyły. Wyszło
jak wyszło. Dobrze się to przyjęło.
- Kontynuowałem to,
bo przynosiło mi szczęście. Seria była niesamowita.
-
Później ludzie we Włoszech zwariowali. Nawet, jak Sampdoria grała
z Romą na Stadio Olimpico, jakiś chłopak wykonał ten gest przy
wychodzeniu zawodników. Szaleństwo - powiedział 23-latek.
Przypomnijmy, że w niedzielę Milan zmierzy się w Serie A z
Romą. Początek meczu o 20:30.
Piątek o genezie swojej cieszynki. „Z czasem ludzie zwariowali”
fot. Transfery.info
Krzysztof Piątek w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim na kanale Foot Truck zdradził, jak powstała jego cieszynka.