Piłkarz Lechii Gdańsk przeprosił trenera. „On był zmiażdżony”
2025-08-08 13:10:48; Aktualizacja: 3 godziny temu
Lechia Gdańsk w minionej kolejce Ekstraklasy zremisowała z Cracovią. Rozczarowujący występ zanotował między innymi Maksym Diaczuk. Jak przyznał trener John Carver, ukraiński obrońca po meczu przyszedł do gabinetu i przeprosił za swoje błędy.
Lechia Gdańsk startu nowego sezonu Ekstraklasy nie może zaliczyć do udanych, ponieważ w trzech pierwszych meczach zainkasowała tylko jeden punkt.
Podopieczni trenera Johna Carvera zdobyli go za sprawą remisu zanotowanego w poprzedniej serii gier przeciwko Cracovii. Zwycięstwo było bardzo blisko, ale w końcówce meczu drugiego gola dla krakowskiego zespołu strzelił Filip Stojilković.
Ponownie bolączką Lechii okazała się gra w defensywie, bo o ile z przodu bramek nie brakuje, to jednak z tyłu gdański klub traci ich zdecydowanie za dużo. W tym meczu słabo wypadł między innymi sprowadzony latem Maksym Diaczuk.Popularne
Wypożyczony z Dynama Kijów środkowy obrońca źle zachował się przy obu trafieniach Cracovii. Po końcowym gwizdku 22-latka gryzło nawet z tego powodu sumienie. Na piątkowej konferencji prasowej trener Carver zdradził, że po meczu ukraiński piłkarz przyszedł do niego i przeprosił za swoje błędy.
- Diaczuk? To młody zawodnik, a młodzi zawodnicy popełniają błędy. On był zmiażdżony, jak wróciliśmy z meczu. Przyszedł do mnie do gabinetu i przeprosił. Ja mu powiedziałem, że nie musi przepraszać. To bardzo zaangażowany zawodnik. Ma swoją jakość i jest w niektórych aspektach lepszy niż inni. Mam tylko nadzieję, że będzie łapał mniej żółtych kartek - powiedział cytowany przez Lechia.net.
Lechia w najbliższy poniedziałek zmierzy się przed własną publicznością z Motorem Lublin. Później natomiast czeka ją wyjazdowa batalia z Zagłębiem Lubin.