Piłkarz Legii Warszawa lubi freak fighty i chciałby sprawdzić się kiedyś w klatce. „Może być rzymska”

Połączeń piłki nożnej i sportów walki nie brakuje. Swoich sił w MMA próbowali chociażby Jacek Wiśniewski czy Piotr Świerczewski, a walki w różnych formułach toczyli też Maciej Korzym oraz Kamil Sylwestrzak. Czy Dominik Hładun będzie następny? Golkiper nie ukrywa, że po zawieszeniu przez niego bramkarskich rękawic na kołek może tak być.

- Rodzina jest związana z boksem. Mój tata, brat i wujek trenowali boks. Wszyscy mają za sobą mniejsze czy większe kariery. Sam też kiedyś próbowałem. Zniechęcało mnie jednak to, że w młodym wieku można tylko ćwiczyć, za to nie jeździ się na zawody. Szybko przekwalifikowałem się na piłkę. Mam podstawy, ale cały czas szlifuję umiejętności w trakcie zajęć indywidualnych. W Warszawie zapisałem się do Legia Fight Club i raz w tygodniu pracuję z trenerem - przyznał 27-latek w rozmowie ze Sport.tvp.pl.

Piłkarz Legii dodał, że ze względu na obowiązki piłkarskie i związane z nimi bezpieczeństwo obecnie nie sparuje, ale pracuje na tarczach i worku.

- Lubię oglądać freak fighty. Kluczem są „dymy” i otoczka. Mógłbym mieć kłopot z wpisaniem się w ten klimat, bo nie jestem idealnym generatorem dymów. Jednak chciałbym się kiedyś sprawdzić w klatce. Może być nawet ta rzymska i bez limitu czasowego. Do momentu, aż ktoś padnie - powiedział z uśmiechem Hładun (całość TUTAJ).

Golkiper na razie skupia się na piłce. W lutym wskoczył on do bramki Legii ze względu na kontuzję odniesioną przez Kacpra Tobiasza. W czterech występach w Ekstraklasie zanotował trzy czyste konta.