Kiedy przed startem poprzedniego sezonu zatrudniany był Óscar García, fani mieli duże nadzieję, że z hiszpańskim trenerem na pokładzie drużynie uda się powalczyć o coś więcej niż środek tabeli.
Sprowadzony został utalentowany Mitchell van Bergen, a z drużyny rezerw awansował Hugo Ekitike. Dwunasta pozycja na pewno nie była tym, na co liczono. 49-latek otrzymał drugą szansę, ale już sam początek wskazywał na to, że łatwo nie będzie.
Klub przegrał wysoko z Olympique'em Marsylia i Clermont Foot 38. W drugim spotkaniu czerwoną kartkę otrzymał Emmanuel Agbadou.
Idąc tym tropem, przeciwko Strasbourgowi zawodnicy musieli sobie radzić bez niego.
Powrót defensora zbiegł się w czasie z następnym „czerwem”. Tym razem boisko w rywalizacji z Olympique'em Lyon (1:1) przed czasem opuścił Dion Lopy. Od tego momentu trwa niechlubna seria w wykonaniu Stade de Reims.
„Les rouges et blancs” kończyli zawody w osłabieniu przeciwko Angers (4:2), Lens (1:1), Toulouse (0:1), AS Monaco (0:3), Troyes (2:2) oraz Paris Saint-Germain (0:0).
Klubowe władze liczyły, że zmieni coś zwolnienie Garcíi. Tymczasem pod wodzą mianowanego tymczasowym szkoleniowcem Willa Stilla zespół przedłużył passę meczów z czerwoną kartką.
W jedenastej kolejce Ligue 1 podopieczni Belga zremisowali z Lorient (0:0). Tym razem wydalonych został aż dwóch piłkarzy: Emmanuel Agbadou i Dion Lopy.
Stade de Reims w tej chwili z dorobkiem dziewięciu punktów plasuje się na czternastym miejscu w tabeli francuskiej ekstraklasy. Tylko „oczko” dzieli je od strefy spadkowej.
Biorąc jednak pod uwagę okoliczności, są to bardzo przyzwoite wyniki.