Piłkarze szczepieni w pierwszej kolejności? Leonardo Bittencourt krytykuje pomysł Rummenigge
2021-02-10 17:26:21; Aktualizacja: 3 lata temuW Niemczech rozgorzała gorąca dyskusja odnośnie szczepień na koronawirusa. Nasi zachodni sąsiedzi debatują nad rolą piłkarzy w zachęceniu społeczeństwa do zaszczepienia się. W rolach głównych tego sporu występują Karl-Heinz Rummenigge i Leonardo Bittencourt.
Znane chińskie przysłowie mówi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Nam w takich właśnie przyszło żyć, ale nikt nie jest z tego powodu szczęśliwy i wszyscy marzymy już o powrocie do normalności. W tym kontekście pojawia się oczywiście temat szczepień.
Prezes Bayernu Monachium, Karl-Heinz Rummenigge, zaskoczył opinię publiczną, kiedy zaproponował, że to piłkarze powinni się zaszczepić w pierwszej kolejności, aby dać wszystkim dobry przykład.
- Zaszczepione gwiazdy futbolu mogą zwiększyć ogólną chęć szczepień w społeczeństwie. Przykładowo: jeśli zawodnik Bayernu się zaszczepi, wówczas wzrośnie zaufanie do szczepionek. W ogóle nie chcemy przepychać się, ale piłkarze mogą służyć za wzór do naśladowania - powiedział 65-latek w wywiadzie telewizyjnym w stacji Sport1.Popularne
Aktualnie szczepienia w Niemczech są na wczesnym etapie i nawet grupa o najwyższym priorytecie, czyli osoby powyżej 80. roku życia oraz personel lekarski, nie zostały jeszcze w pełni zaszczepione. W związku z tym piłkarz Werderu Brema, Leonardo Bittencourt, postanowił głośno sprzeciwić się pomysłowi Rummenigge. 27-latek kategorycznie odrzuca możliwość, jakoby piłkarze mieliby być traktowani preferencyjnie w kwestii szczepień.
- Przede wszystkim należy szczepić osoby, dla których jest to niezbędne, ponieważ zdrowie zawsze jest najważniejsze. Jesteśmy wystarczająco uprzywilejowani, żeby móc grać. Dlatego nie mówię: „chciałbym się zaszczepić”. Aby zwiększyć ogólną chęć szczepień, istnieją inne sposoby, niż robienie z piłkarzy modeli do naśladowania - wyjaśnił zawodnik Werderu.
Rummenigge ma nadzieję, że program szczepień pozwoli kibicom wrócić na stadiony. Jednakże, choć wszyscy tęsknimy za kibicami na trybunach, trudno nie odnieść wrażenia, że prezes Bayernu troszkę przeszarżował i spotkała go za to zasłużona krytyka.
MICHAŁ NIKLAS