Pirlo: Barcelona próbowała mnie pozyskać
2014-04-15 17:35:04; Aktualizacja: 10 lat temuW swojej autobiografii włoski wirtuoz piłki Andrea Pirlo wspomina wieczór z 2010 roku, kiedy to Pep Guardiola, ówczesny trener Barcelony, przyznał, że marzy o tym, by pomocnik przeszedł do "Dumy Katalonii".
W księgarniach pojawiła się autobiografia Andrei Pirlo, jednego z najlepszych włoskich piłkarzy ostatnich lat. 34-latek wspomina w niej między innymi wieczór, kiedy to spotkał się z Pepem Guardiolą. Hiszpan był wówczas trenerem Barcelony.
Do spotkania doszło 25 sierpnia 2010 roku. Wtedy, w ramach przedsezonowego turnieju 'Gamper Cup', zagrały ze sobą drużyny "Blaugrany" i Milanu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1, a w karnych lepsi okazali się gospodarze (3-1). Nie to jednak wspomina Pirlo. Dla Włocha najważniejsze wydarzyło się po meczu.
Pomocnik został poproszony przez Guardiolę do swojego gabinetu. Obaj odbyli długą rozmowę, którą Pirlo tak przedstawił:Popularne
"Guardiola siedział w fotelu. Zaczął opowiadać mi o Barcelonie, że to maszyna idealna, która sama siebie stworzyła. Był bardzo elegancki, tak samo jak cała rozmowa:
- Potrzebujemy cię tutaj, Andrea.
Można powiedzieć, że to nie jest człowiek, który owija w bawełnę. Po kilku minutach przeszedł prosto do sedna sprawy:
- Jesteśmy bardzo silni, naprawdę nie mógłbym prosić o więcej, ale ty byłbyś wisienką na torcie. Masz wszystkie atrybuty potrzebne do gry w Barcelonie, a jeden w szczególności - jesteś graczem światowej klasy
- Wiesz Andrea, złożyliśmy już ofertę, bo tak tutaj załatwiamy rzeczy. Nie marnujemy czasu. Chcemy kupić cię teraz i już rozmawialiśmy z Milanem. Powiedzieli "nie", ale się nie poddajemy - jesteśmy Barceloną.
Nikt o tym ze mną nie rozmawiał. Bez mojej wiedzy zostałem częścią negocjacji na rynku futbolowych luksusów.
- Musisz do nas dołączyć Andrea. Zawsze podziwiałem takich piłkarzy jak ty. Chcę cię trenować.
Poszedłbym do Barcelony na kolanach. W końcu, w tamtym czasie, to była najlepsza drużyna na świecie. Ich podstawową filozofią było: piłka jest nasza i tak już pozostanie - wymieszane z intuicyjnym zrozumieniem i z ruchami tak imponującymi, że wydawałoby się, iż aranżuje tym wszystkim sam Bóg. Rolex ze szwajcarskimi bateriami. Całkowicie wyrafinowany, niezwykle trwały.
Rozmowy pomiędzy klubami trwały przez jakiś czas, ale ostatecznie Milan się nie poddał. Uważałbym się za szczęśliwca, gdyby Guardiola mógł mnie prowadzić, ponieważ on pozostawia swój znak na drużynach. Buduje je, formuje je, prowadzi je, gani je, pielęgnuje je. Czyni je wspaniałymi. Wyciąga je na wyższy poziom, miejsce poza zwykłą piłkę nożną.
To, co osiągnął Guardiola, to nie są cuda, a raczej delikatne programowanie piłkarzy. Jego styl to crèma catalana - lekkostrawna. To wirtualna rzeczywistość wymieszana z prawdziwym życiem. Płynięcie pomiędzy wybrzeżami fantazji a rzeczywistości z Estiarte (najbliższy współpracownik Guardioli) u jego boku.
Innymi słowy - PlayStation."