Płakaliśmy, gdy oglądaliśmy. Bezbramkowy remis i najsłabszy mecz mundialu

2014-06-16 23:04:49; Aktualizacja: 10 lat temu
Płakaliśmy, gdy oglądaliśmy. Bezbramkowy remis i najsłabszy mecz mundialu Fot. Transfery.info
Jędrzej Karaszewski
Jędrzej Karaszewski Źródło: Transfery.info

"Obyśmi mieli najgorsze na tym turnieju już za sobą" - podsumował komentator Jacek Laskowski po spotkaniu. Nie da się ukryć, że mecz między Iranem a Nigerią był najgorszym jak dotąd na mundialu.

Przed spotkaniem liczyliśmy na to, że grupa F będzie grupą analogii. Wczoraj przed starciem Argentyna – Bośnia i Hercegowina ostrzyliśmy sobie zęby na kolejny na tym mundialu spektakl, jednak w zamian otrzymaliśmy mecz, delikatnie mówiąc, przeciętny. Z kolei obsada spotkania Iran - Nigeria może nie zachęcała na pierwszy rzut oka, ale to sprawiło, że znów mogliśmy się spodziewać zaskoczenia. Tym razem jak najbardziej pozytywnego.

Pierwsze wrażenie z meczu  – stara, mundialowa, bieda czyli kolejny błąd arbitra, który dopatrzył się wątpliwego faulu na bramkarzu w polu karnym, po którym piłka wpadła do siatki. Później najciekawsze było obserwowanie walczącego z samym sobą Godfreya Oboabony, który najpierw został zniesiony z boiska na noszach, podniósł się z nich, wrócił na plac gry, jednak po kilku minutach nie dał rady i poprosił o zmianę.

Poza schemat starał się wyjść Ahmed Musa. Wszyscy spodziewali się po skrzydłowym CSKA Moskwa dośrodkowania z rzutu wolnego, jednak on pokusił się o zaskakujący strzał. Na szczęście w porę połapał się ten, od którego najwięcej zależało, a więc bramkarz Iranu Haghighi.

Pół godziny zajęło Iranowi obudzenie się, a przy okazji do tego momentu bezrobotnego i być może lekko przysypiajacego Vincenta Enyeamy. Azjatycki zespół szukał swojej szansy po stałym fragmencie gry, groźny strzał głową oddał Reza Ghoochannejhaad, nazywany o wiele przyjaźniej „Goochiem”. Bramkarz reprezentacji Nigerii wykazał się jednak świetnym refleksem i odbił strzał.

 


 


Pierwsza połowa zakończyła się zatem bezbramkowym remisem, co było dopiero drugim takim wynikiem na tym mundialu. Mając jednak na uwadze dwie nieuznane bramki ze starcia Meksyk-Kamerun i błąd sędziego z początku dzisiejszego meczu, można powiedzieć, że jak dotąd za każdym razem w pierwszych połowach brazylijskich spotkań padał przynajmniej jeden gol.

 


 

Początek drugiej połowy rozpoczął się dość dynamicznie. Irańczycy szybko przedostali się w okolice końcowej linii rywali i, standardowo w tym meczu, zdecydowali się na dośrodkowanie. To zostało wybite przez defensorów Nigerii, a piłka została dostarczona do Emenike, który kolejny raz skorzystał ze swojej szybkości i minął kilku rywali. Jednakże kolejny raz był to atak bezproduktywny, bo osamotniony pomocnik pogubił się, a futbolówka padła łupem graczy w białych trykotach.

 


 

Kolejna faza gry była obrazem dominacji Nigerii. Afrykanie przejęli inicjatywę i próbowali swoich sił po stałych fragmentach gry, co nie stworzyło jednak realnego zagrożenia. Rywale zostali zepchnięci do głębokiej defensywy i starali się coś wskórać grą z kontrataku, która finalnie sprowadzała się do dośrodkowania z boku boiska. Były to jednak ataki nieudane i prowadzone z ogromną dozą niedokładności.  Piłka bowiem lądowała najczęściej w rękawicach nigeryjskiego golkipera.

Iran ożywił się w okolicach 70. minuty. Wpływ na to miały przechwyty w środkowej części boiska, a także przed polem karnym. Nigeria miała ogromne problemy, by przebić się przez bloki defensywne przeciwników, a Irańczycy atakowali coraz śmielej, a to oddając strzał z dystansu, a to przebywając dłużej na połowie rywali.  Tak jak do tej pory, klarownych sytuacji było jednak brak.

 


 

Zryw piłkarzy z Bliskiego Wschodu nie trwał długo. Nigeria ponownie przejęła inicjatywę, lecz wciąż biła głową w mur.  Gwiazdy zespołu - Obi Mikel i Moses - rozczarowywały. Ten drugi został zmieniony już dużo wcześniej, a jego statystyki były porażająco słabe.

Końcówka meczu była obrazem totalnego chaosu. Festiwal niedokładności, który i tak gościł na stadionie w Kurytybie od pierwszego gwizdka arbitra, w końcowej fazie meczu przybrał niegodnego dla mundialu obrotu. Niemniej, Nigeria miała swoją sytuację, która powinna dać bramkę. Świetnie wykazał się jednak irański defensor, który wybił dośrodkowywaną futbolówkę. Wydaje się, że skróty tego spotkania powinny jedynie opiewać w stałe fragmenty gry - te bowiem sprawiały jakiekolwiek zagrożenie. Choć definicja zagrożenia w świetle tego meczu znacznie się różni od tej, którą kojarzymy z poprzednich spotkań MŚ w Brazylii.

 

 


Na koniec warto przyjrzeć się ciekawemu schematowi, który obrazuje skuteczność dośrodkowań Nigeryjczyków.


Autorzy: Jędrzej Karaszewski i Tadeusz Olewicz

Więcej na ten temat: Mistrzostwa Świata Nigeria Iran MŚ 2014