PNA 2012: Gwinea Równikowa - Libia 1:0
2012-01-21 20:42:55; Aktualizacja: 12 lat temuJeżeli prawdą jest, że Arsene Wenger wybiera zawodników kierując się tym, czy zawodnik widząc, że zaraz będzie miał piłkę przy nodze błyskawicznie podejmuje decyzję o tym, co z nią zrobi, to ani piłkarze Gwinei Równikowej, ani Libii nie m
Mecz otwarcia Pucharu Narodów Afryki 2012 charakteryzował się przede wszystkim chaosem. Znamienne były dwie akcje Libii z pierwszej połowy, kiedy to napastnicy tego zespołu (najpierw Zuway, później Saad) wbiegali w pole karne przeciwnika. W tym momencie kompletnie tracili cały rezon, nie mieli zupełnie żadnego pomysłu, co z piłką zrobić. Nie ułatwiali tego partnerzy, którzy nie szli za akcją. Jakby przewidywali, że i tak nic z tego nie będzie, a zaraz pójdzie kontra. Druga część gry była tylko nieznacznie lepsza, głównie dlatego, że to w niej padła decydująca bramka dla Gwinei Równikowej.
Z pierwszej połowy zapamiętać warto tylko trzy ciekawsze akcje Gwinei Równikowej. Najbardziej gorąco było pomiędzy 15. a 17. minutą. Najpierw po dwójkowej akcji Balboi z Bolado ten pierwszy uderzył z ponad dwudziestu metrów. Nie bez problemów obronił strzał rywala kapitan Libii, Aboud, a piłkę na rzut rożny wyekspediował Shibani. Po kornerze było groźnie po raz kolejny. Najpierw w słupek trafił Juvenal, później Bolado spróbował szczęścia. I szczęście miał, bo słaby strzał puścił pod brzuchem Aboud. Jednak sędzia dopatrzył się spalonego jednego z ofensywnych piłkarzy Gwinei Równikowej i gola nie uznał.
Później serca mogły zabić kibicom mocniej tylko raz, gdy był piłkarz Realu Madryt i Benfiki Lizbona, Javier Balboa uderzył z dystansu po ziemi. Strzał był jednak niecelny i do końca pierwszej części gry nic ciekawego się nie wydarzyło.
W drugiej połowie zespoły przestały się badać, a zaczęły atakować. I dobrze dla widowiska, którego zachwycającym nie można nazwać. Mimo to drugie 45 minut stało na jako takim poziomie.
Najpierw nieudolnie uderzał nożycami Fidjeu i wydawało się, że kolejne próby będą wyglądać podobnie. I tak było aż do 87. minuty, kiedy na wolne pole wybiegł Balboa, a świetnym prostopadłym podaniem popisał się wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Ekedo. Napastnik Nzalang National uderzył nie do obrony wychodząc sam na sam z golkiperem Libii.
I od tej 87. minuty tak naprawdę zaczęło się poważne granie. Minutę później byliśmy już pod bramką Gwinei Równikowej, kiedy groźnie uderzał Djamal. Clementino Danilo popisał się jednak piękną robinsonadą i chwilę później wyprowadził kontrę. Długie zagranie do Balboi, ten odegrał do Ekangi, który "z fałszu" uderzył w poprzeczkę. Wynik nie uległ zmianie już do końca meczu, choć kibice gospodarzy mogli zadrżeć w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Symulującego faul w polu karnym Al-Sharifa sędzia ukarał żółtą kartką.
Piłkarze gospodarzy otrzymają więc zapowiedziany przez prezydenta milion dolarów do podziału i - w wypadku remisu Senegalu z Zambią - będą sensacyjnym liderem grupy A aż do środy. Strzelec bramki, Javier Balboa otrzyma także dodatkowe 20 tysięcy dolarów za wspomniane trafienie.
Daniem dnia ma być jednak spotkanie Senegalu z Zambią. O ile przystawka była ciężka do strawienia, to to spotkanie zapowiada się smakowicie. Potencjałem ataku Senegal mógłby bowiem obdarzyć kilka reprezentacji afrykańskich. Wystarczy wymienić: Sow, Cisse, Ba, Niang...
---
Gwinea Równikowa - Libijska Arabska Dżamahiria 1:0 (Balboa 87')
Gracz meczu: Javier Balboa (Gwinea Równikowa)