PNA 2013: WKS - Togo 2:1, Tunezja - Algieria 1:0. Ospałe Słonie, niesamowity gol Msakniego

2013-01-22 23:03:00; Aktualizacja: 11 lat temu
PNA 2013: WKS - Togo 2:1, Tunezja - Algieria 1:0. Ospałe Słonie, niesamowity gol Msakniego Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Dziś zakończyła się pierwsza kolejka zmagań w Pucharze Narodów Afryki. Byliśmy świadkami chyba jak dotąd najciekawszego dnia w turnieju o mistrzostwo Czarnego Lądu.

Faworyt tegorocznej edycji Pucharu Narodów Afryki mógł zostać już w pierwszej minucie meczu sprowadzony na ziemie, przez Adebayora, który po błędzie Kolo Toure stanął oko w oko z bramkarzem "Słoni". Wydawało się, że napastnik Tottenhamu bez problemu umieści futbolówkę w siatce, ale jakimś cudem Barry trącił ją, a ta odskoczyła napastnikowi i nic z tej akcji już nie wyniknęło.

WKS z kolei skutecznie odpowiedział już w 8. minucie, kiedy to Gervinho przedarł się skrzydłem w pole karne Togijczyków i wycofał futbolówkę do nieobstawionego Yaya Toure, który kropnął z pierwszej piłki nie dając szansa bramkarzowi rywali na skuteczną interwencję.
 
Wydawało się, że "Słonie" pójdą za ciosem, a tymczasem oddali inicjatywę reprezentacji Togo, która raz za razem tworzyła sobie dość dobre sytuację do zdobycia gola wyrównującego. 
 
Tuż przed końcem pierwszej połowy, ospale grające Wybrzeże mogło podwyższyć swoje prowadzenie. Znów w dobrym miejscu znalazł się Yaya Toure, ale tym razem Agassę uratował słupek.
 
Pewne siebie "Słonie" już myślami były w szatni, a tutaj dobrze wykonany rzut rożny przez Togo w 45. minucie dał im wyrównanie. Wybawicielem okazał się Jonathan Ayite.
 
W drugiej połowie nadal bardziej ospali wydawali się zawodnicy Wybrzeża, którzy wyglądali tak, jakby grali sobie jakiś mecz towarzyski, który nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Togo mogło to wykorzystać, ale w dobrej dyspozycji był Barry na bramce, który musiał naprawiać błędy środkowych obrońców, którzy grali bardzo nerwowo, praktycznie od pierwszego gwizdka sędziego.
 
Mimo że to Adebayor i spółka zasługiwali na zwycięstwo to niestety, jeden błąd Agassy pogrzebał cały ich trud. W 88. minucie rzut wolny wykonywał Yaya Toure, który posłał piłkę na dalszy słupek. Futbolówkę starał się sparować bramkarz Togo, ale jej nie sięgnął. Z tego prezentu skorzystał Gervinho, który wpakował piłkę do pustej siatki.
 
Po spotkaniu obaj trenerzy nie byli do końca zadowoleni i z wyniku, i z postawy swoich zawodników.
 
- Spodziewałem się czegoś lepszego od nas. To nie był nasz najlepszy występ. Wiedziałem, że w pierwszym meczu będzie trudno, ale nie aż tak. Cieszę się z wygranej, ale popełniliśmy zbyt dużo błędów, które musimy wyeliminować. - powiedział Sabri Lamouchi, selekcjoner WKS-u.
 
- Zasłużyliśmy na zwycięstwo. Według mnie to nie jest w porządku, ponieważ wszystkie zasady nie były przestrzegane. - powiedział Didier Six, selekcjoner Togo.
 
WKS - Togo 2:1
[Y.Toure (8.), Gervinho (88.) - J.Ayite (45+2.)]
 
WKS: Barry - Eboue, K. Toure, Bamba, Tiene - Zokora, Y. Toure - Gervinho, Ya Konan (Tiote, 63.), Max Gradel (Kalou, 59.) - Drogba (Bony, 74.).
 
Togo: Agassa, Nibombe (Salifou, 90.), Akakpo, Mamah, Amewou, Bossou, J. Ayite (Segbefia, 78.), Romao, Gakpe (F. Ayite, 61.), Djene, Ade.
 
 
Wygrana WKS-u nie jest zaskoczeniem, jeżeli spojrzy się na przedmeczowe statystyki, ale już sam ich styl, który nam zaprezentowali na boisku nie pozwala ich określać, jako murowanych faworytów do zgarnięcie złotego medalu.
 
 
Gdybyście przetłumaczyli tego mema na jeden z używanych w Algierii języków, moglibyście nie pokazywać się tam przez resztę życia. Dziś futbol okazał się dla "Lisów Pustyni" bezlitosny. Na nic zdała się zachwycająca momentami gra Feghouliego, na nic miażdżąca przewaga, jeśli chodzi o widoczną gołym okiem dokładność i ilość podań, stwarzanych sytuacji... 
 
Wielu pewnie w różnego rodzaju mediach napisało już (bądź napisze w najbliższym czasie): za to kochamy piłkę! Za takie nieprzewidywalne zakonczenia ludzie uwielbiają ten sport, stawiają go ponad znacznie poważniejszymi wartościami! 
 
I trudno takim głosom nie przyklasnąć. Bo o ile jesteśmy dalecy od twierdzenia, że Tunezja zasłużyła na to, żeby z boiska w Rustenburgu podnieść choćby punkt. Ale patrząc na uderzenie Msakniego... po prostu nie sposób po zakończeniu oglądania powtórek z każdej możliwej kamery, nie wcisnąć play po raz kolejny i kolejny. I jeszcze raz. Stadiony świata, zapewne bramka turnieju, bo jeśli po pierwszej kolejce nasuwają się jakieś wnioski, to na pewno taki, że przez rok afrykańskie zespoły nadal nie popracowały nad skutecznością, a wręcz ją zatraciły. W pierwszej serii gier PNA 2012 w ośmiu meczach padło 15 bramek (średnia: 1,88 bramki na mecz), obecnie w tym samym momencie zespoły mają na swoim koncie 13 trafień (1,63 gola na mecz). Dla porównania - w T-Mobile Ekstraklasie, nad którą tak lubimy się pastwić, pada średnio 2,5 gola na mecz. To coś mówi o dotychczasowej atrakcyjności afrykańskiego czempionatu.
 
Na dzisiejsze spotkania nie mogliśmy jednak specjalnie narzekać, WKS do spółki z Togo zdecydowały się zawyżyć marną średnią, Algieria i Tunezja dały zaś pokaz futbolu przypominającego bardziej europejski. Dużo w nim było miejsca na walkę w środku pola, dużo dyscypliny taktycznej, mądre wykorzystanie swoich atutów (głównie przez podopiecznych Vahida Halihodzicia) - to wszystko sprawiło, że mecz był taki... mało afrykański. 
 
Do 91. minuty chcieliśmy w tym miejscu napisać, że po raz kolejny sprawdziło się przysłowie o krowie, która dużo ryczy, a mało mleka daje. Bo przed spotkaniem selekcjoner Algierii skromnie mówił o tym, że nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli Algieria polegnie już na fazie grupowej, Hatem Trabelsi natomiast zapewniał, że Tunezję stać na dojście do finału. Po przebiegu meczu widać było, że jest zupełnie odwrotnie, to Feghouli raz za razem starał się dogrywać otwierające piłki do partnerów, a to ze środka, a to ze skrzydła, to Slimani miał świetne okazje do rozwiązania worka z bramkami...
 
A jednak jedno z odkryć zeszłorocznego turnieju pokazało, dlaczego ktoś zdecydował się zapłacić za 22-latka 10 milionów euro. Zresztą, co my będziemy o tym pisać - kto nie widział, niech koniecznie zobaczy.
 
Tunezja - Algieria 1:0
[Msakni (90+2.)]
 
Tunezja: Ben Cherifia - Ifa, Hichri, Abdennour, Chemmam - Jemaa, Mouelhi, Traoui (Darragi 46.), Msakni (Harbaoui 16.) - Khalifa, Hammami
 
Algieria: M'Bohli - Mesbah, Medjani, Belkalem, Cadamuro (Soudani 74.) - Guedioura (Lemmouchia 86.), Lacen, Mostefa - Kadir (Aoudia 90.), Slimani, Feghouli
 
 
Norbert Bożejewicz / Szymon Podstufka