Pogba błaznuje, „Ibra” (i sędzia) ratuje. Siedem rzeczy po bitwie o Anglię
2017-01-15 18:38:42; Aktualizacja: 7 lat temuManchester United - Liverpool 1:1. Jak to zwykle w przypadku szlagierów bywa, spodziewaliśmy się nieco więcej, ale dzięki Paulowi Pogbie i determinacji kilku jego kolegów, festiwalu nudy nie było.
Młodziak nie pękał
Problemy zdrowotne Nathaniela Clyne'asprawiły, że Jürgen Klopp wystawił na prawej stronie defensywyTrenta Alexandra-Arnolda, dla którego był to debiut w pierwszymskładzie w Premier League. I trzeba przyznać, że 18-latek stanąłna wysokości zadania. Piłkarze United sprawdzili go już wpierwszych minutach i szybko zobaczyli, że wcale nie będą miećłatwego zadania. No i nie mieli. Co prawda młokos po przerwieprezentował się nieco słabiej, ale oprócz straty na rzeczAnthony'ego Martiala, nie notował wielkich błędów. Kilka razyprzechytrzył rywali i podał parę niezłych piłek do przodu. Popularne
A Pogba jużtak...
Jeśli można napisać, że młodziak udźwignąłciężar gatunkowy niedzielnego meczu, to Pogbie niestety się to nieudało. Zaczęło się od fatalnego pudła, którym Francuz zakończyłgenialne podanie Henrikha Mkhitaryana. Chwilę później 23-latekjeszcze gorzej zachował się we własnym polu karnym, ściągając ręką piłkę z głowy Dejana Lovrena. Dab jak się patrzy. Skutek? Pewniewykorzystany przez Jamesa Milnera rzut karny. Potem Pogba przyduszałjeszcze Jordana Hendersona i zanotował kilka strat, które zapoczątkowały kontry Liverpoolu. Beznadziejny występ.
Niezłe zmiany Mourinho
Po pierwszej połowie José Mourinhozdecydował się wpuścić Wayne'a Rooneya, który zastąpiłMichaela Carricka. Zmiana oczywiście całkowicie pod ofensywę, comożna powiedzieć również o wejściu Marouane'a Fellainiego zaMatteo Darmiana. Trzeba przyznać, że obie - do spółki zpojawieniem się na murawie Juana Maty - dały „Czerwonym Diabłom”sporo dobrego. Rooney co chwilę rwał do przodu, motywując swoichkolegów. Fellaini z kolei był nie do zatrzymania w powietrzu.
Kluczowe przebudzenie Valencii
Chyba jeszczeważniejsze dla United było jednak uaktywnienie się w drugiejczęści gry Antonio Valencii. W pierwszej połowie Ekwadorczyk byłkompletnie niewidoczny, ale po przerwie grał pierwsze skrzypce. Wzasadzie co i rusz dośrodkowywał piłkę w kierunku swoich kolegówznajdujących się w polu karnym. Gdyby nie on, nie byłobywyrównującej bramki Zlatana Ibrahimovicia. Spalony, na którymznajdował się 31-latek w tej akcji był ogromny, ale to przecież nie jegowina. Dla sędziów oczywiście bura. Wielka.
CierpliwośćIbrahimovicia
Abstrahując od samego spalonego, trzebaprzyznać, że Szwed „wychodził” niedzielnego gola. Do siatkipróbował bowiem trafić od samego początku, ale za każdym razembrakowało trochę szczęścia. Raz zabrakło niewiele, po tym jakchciał wykorzystać nieporozumienie między Lovrenem, a SimonemMignoletem. Innym razem Belg w fenomenalnym stylu zatrzymał jegouderzenie z wolnego. Szwed do samego końca szukał jednak gola iostatecznie dał United upragniony punkt. Pogba dziękuje mu chyba dotej pory.
Gdyby nie Mignolet, gospodarze bywygrali
Koniec końcówbelgijski bramkarz puścił gola, ale wcześniej popisał siękilkoma genialnymi paradami. Choćby po wspomnianym wolnym wwykonaniu „Ibry”. Ale była też świetna interwencja pouderzeniu Mkhitaryana czy - już po przerwie - efektowna obronanogami strzału Rooneya. Belg z całą pewnością nie może mieć dosiebie wielkich pretensji o to, że nie udało się dowieźćzwycięstwa do końca.
Najbardziej cieszy sięChelsea z Tottenhamem
Niema co ukrywać, najbardziej z niedzielnego remisu cieszą się rywaleobu ekip - Chelsea, Tottenham, ale i Arsenal z Manchesterem City. Tapierwsza ma nad United i Liverpoolem odpowiednio 12 i siedem punktówprzewagi. W szczególnie złym położeniu są oczywiście „CzerwoneDiabły”. Ale cóż - gdyby nie gapiostwo sędziego i Zlatan,byłoby przecież jeszcze gorzej.