Polski bramkarz był na radarze gigantów. W gronie chętnych Liverpool i Inter Mediolan
2024-09-21 11:59:21; Aktualizacja: 4 miesiące temuBartosz Białkowski, który niedawno zdecydował się zakończyć swoją karierę, udzielił wywiadu portalowi Meczyki.pl, w którym zdradził, że w przeszłości bardzo poważnie zainteresowane nim były takie marki, jak Liverpool FC oraz Inter Mediolan.
Pod koniec sierpnia Bartosz Białkowski ogłosił swoją decyzję o odwieszeniu piłkarskich butów na kołek. 37-latek przez większość swojej kariery związany był z Wyspami Brytyjskimi - występował tam przez 18 lat i, co prawda, nigdy nawet nie zadebiutował w Premier League, ale za to zapracował sobie na miano ikony jej zaplecza.
Polak w Championship zanotował aż 347 występów, w których zachował 102 czyste konta, co daje mu piąte miejsce pod tym względem w całej historii drugiego poziomu rozgrywkowego w Anglii.
Jak się jednak okazuje, niewiele brakowało, by losy bramkarza potoczyły się zupełnie inaczej. Jak zdradził w rozmowie z portalem Meczyki.pl, na początku swojej kariery miał możliwość przejścia do Włoch.Popularne
- Gdy byłem w Górniku, dostałem ofertę z Interu Mediolan. Chcieli mnie pozyskać i wysłać na wypożyczenie powrotne do Zabrza. Tylko moim marzeniem zawsze była gra na Wyspach. Podpisałem kontrakt z dużą amerykańską firmą menadżerską, która naobiecywała mi kontraktów w Anglii. A ja, podpisując kontrakt z Interem, musiałem podpisać też kontrakt z włoskim menedżerem. Więc to się wysypało - wyjawił Białkowski.
Ostatecznie Białkowski trafił wtedy do Southampton, ale wkrótce ponownie trafił na radary wielkiej, światowej marki - młodym Polakiem bardzo poważnie zainteresował się Liverpool.
- Trener bramkarzy powiedział mi tylko, że wpłynęła oferta z Liverpoolu. Southampton mnie jednak puścić nie chciało, odpowiedzieli, że nie jestem na sprzedaż. Ja też odchodzić nie chciałem. W tak młodym wieku byłbym trzecim, może czwartym wyborem w Liverpoolu, miałem karierę przed sobą, chciałem regularnie grać. Czy to był błąd? Może tak, ale ja nie żałuję. Czasu się nie cofnie - stwierdził 37-latek.